W czwartek wieczorem na Florydzie wykonano egzekucję Edwarda Jamesa Zakrzewskiego, skazanego za brutalne zabójstwo żony i dwójki dzieci. To już dziewiąta kara śmierci w tym stanie w 2025 roku – najwięcej od czasu przywrócenia tej formy wymiaru sprawiedliwości.
W czwartek wieczorem czasu miejscowego w więzieniu stanowym niedaleko Starke na Florydzie przeprowadzono egzekucję 60-letniego Edwarda Jamesa Zakrzewskiego. Mężczyzna - Amerykanin z polskimi korzeniami - został skazany w 1996 roku za brutalne zamordowanie żony i dwójki dzieci w wieku 5 i 7 lat.
Wyrok wykonano poprzez podanie śmiertelnego zastrzyku.
Zakrzewski przed śmiercią zwrócił się do zgromadzonych słowami: "Chcę podziękować dobrym ludziom ze Słonecznego Stanu za to, że zabili mnie w najbardziej zimny, wyrachowany, czysty, humanitarny i skuteczny sposób, jaki tylko był możliwy. Nie mam żadnych zastrzeżeń".
Do zbrodni doszło 9 czerwca 1994 roku w Mary Esther w hrabstwie Okaloosa (Floryda). Według ustaleń sądu, Zakrzewski najpierw zaatakował żonę łomem, następnie udusił ją liną.
Dzieci zginęły od ciosów maczetą, a żonę dodatkowo uderzył ostrzem, sądząc, że przeżyła wcześniejszy atak. Motywem zbrodni była decyzja żony o rozwodzie, której Zakrzewski nie chciał zaakceptować.
Po dokonaniu morderstwa mężczyzna uciekł na Hawaje, gdzie ukrywał się przez cztery miesiące. Ostatecznie sam oddał się w ręce władz dzień po emisji programu "Unsolved Mysteries" (Niewyjaśnione tajemnice), który nagłośnił jego sprawę.
Przeciwnicy egzekucji zwracali uwagę na służbę wojskową Zakrzewskiego oraz fakt, że ława przysięgłych tylko niewielką większością głosów 7-5 zaleciła wykonanie kary śmierci. W dniu egzekucji przed więzieniem zgromadzili się protestujący.
To już dziewiąta egzekucja na Florydzie w tym roku, co stanowi rekord od czasu przywrócenia kary śmierci w tym stanie w 1976 roku.