Czteroletni Gus zaginął bez śladu niemal tydzień temu w Południowej Australii. Bawił się na podwórku farmy i nagle zniknął z pola widzenie rodziców. Po sześciu dniach gorączkowych poszukiwań policja ogranicza działania. Rodzina wciąż liczy na cud.
4-letni Gus zniknął w sobotnie popołudnie z rodzinnej farmie owiec w pobliżu Yunta w Południowej Australii. Chłopiec bawił się w piasku nieopodal domu. Potem ślad po nim zaginął.
Zaginięcie dziecka zgłoszono służbom. Rodzina przekazała, że mały Gus jest żądnym przygód chłopcem, dobrym piechurem, ale nigdy wcześniej nie opuszczał terenu rodzinnej posesji.
Zaczęła się walka z czasem, w którą włączyły się dziesiątki policjantów, wolontariuszy, żołnierzy, ratowników, doświadczonych tropicieli. Wykorzystywano drony, helikoptery, a nawet nurków, którzy sprawdzali wszelkie dostępne źródła wody.
Każdy dzień przynosił coraz mniej optymizmu. W środę około 500 metrów od gospodarstwa odnaleziono odcisk stopy, który - jak potwierdziła policja - był "bardzo podobny" do butów, które miał na sobie Gus. Jednak ślad ten mógł nie być świeży.
W piątek służby oficjalnie ogłosiły przejście do "fazy poszukiwań zorientowanej na odnalezienie", co w praktyce oznacza ograniczenie działań ratowniczych.
Chociaż wszyscy mieliśmy nadzieję na cud, ten cud nie nastąpił. Jest mało prawdopodobne, by Gus przeżył - przekazał wzruszony zastępca komisarza policji Ian Parrott, dodając, że rodzina została poinformowana, iż szanse na odnalezienie chłopca żywego są minimalne.
Mimo nieprzeciętnego zaangażowania, nie udało się znaleźć żadnych istotnych dowodów, które mogłyby naprowadzić służby na trop chłopca.
Jesteśmy pewni, że zrobiliśmy absolutnie wszystko, co mogliśmy, aby odnaleźć Gusa w obszarze poszukiwań, ale pomimo naszych najlepszych wysiłków nie udało się - przyznał Parrott.
Choć oficjalna akcja poszukiwawcza została ograniczona, policja wciąż prowadzi dochodzenie.
Nie spoczniemy, dopóki nie znajdziemy odpowiedzi, dlaczego Gus zniknął - zapewnia Parrott.
Z kolei nadinspektor Mark Syrus dodaje: Czterolatek nie znika bez śladu, nie rozpłynął się w powietrzu, musi gdzieś być.
Jednocześnie policja podkreśla, że nie uważa zaginięcia dziecka za podejrzane.