Sąd uznał trzy członkinie zespołu Pussy Riot za winne chuligaństwa motywowanego nienawiścią religijną, znieważenia cerkwi i wyznawców prawosławia. Kobiety zostały skazane na dwa lata łagru. Ich adwokaci już zapowiedzieli złożenie apelacji.

REKLAMA

Sędzia Marina Syrowa uznała, że członkinie grupy Pussy Riot swoimi prowokacyjnymi działaniami okazały brak szacunku dla prawosławia, obraziły wierzących, znieważyły prawosławną cerkiew i naruszyły zasady obowiązujące w niej. Wszelkie wyjaśnienia, że była to akcja polityczna, skierowana przeciwko Władimirowi Putinowi i hierarchom, którzy go popierają, zostały uznane przez sąd za niewiarygodne.

Kiedy w piątek, po prawie 3 godzinach sędzia zakończyła odczytywanie wyroku, obecni na sali i przed sądem nie kryli oburzenia. Skandowali: "Hańba" i "Faszyści". Przed budynkiem sądu policja zaczęła zatrzymywać najbardziej aktywnych zwolenników zespołu.

W pierwszych komentarzach eksperci i obrońcy praw człowieka cytowani przez rosyjskie media zwracają uwagę na uzasadnienie wyroku. Podkreślają, że przypomina ono wyrok sądu religijnego.

Już teraz wiadomo , że proces Pussy Riot wzbudził większe zainteresowanie niż sprawa biznesmena Michaiła Chodorkowskiego. Artystki są obecnie są najbardziej znanymi rosyjskimi piosenkarkami na świecie. Ich sprawa z pewnością będzie trudna dla Putina , tym bardziej, że skazane nie zamierzają prosić go o ułaskawienie.

Ludmiła Aleksiejewa - legendarna obrończyni praw człowieka z czasów ZSRR jest oburzona wyrokiem na Pussy Riot. Wyobrażam sobie, że gdyby one zrobiłyby dokładnie to samo, tylko skandowałyby"Bogurodzico, uratuj Putina", to w ogóle żadnej sprawy by nie było - twierdzi.

Występ w cerkwi wywołał oburzenie hierarchów

21 lutego artystki weszły do soboru Chrystusa Zbawiciela, naciągnęły na głowy kolorowe kominiarki, rozstawiły przed ołtarzem aparaturę nagłaśniającą i wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina", który nazwały "Modlitwą punkową". Po wykonaniu przez kobiety "punkowej modlitwy", ochroniarze wyprowadzili performerki ze świątyni i puścili wolno. Skandal wybuchł dopiero wtedy, gdy członkinie Pussy Riot umieściły w internecie film ze swojego występu. Wśród prawosławnych, w tym hierarchów, podniosły się głosy oburzenia. Dziewczęta oskarżono o sprofanowanie świątyni, obrazę uczuć religijnych i szerzenie nienawiści.

Według prokuratury akcja Pussy Riot była jawnie prowokacyjna i miała na celu wzniecanie nienawiści religijnej oraz obrazę uczuć wierzących. Oskarżone twierdzą zaś, że celem ich występu była krytyka organów władzy, w tym i Cerkwi, a nie obrażanie uczuć wiernych.

Ukarania członkiń grupy osobiście zażądał patriarcha Cyryl, w ocenie którego zbezcześciły one świątynię. Pozostające na wolności członkinie zespołu zarzucają hierarchom obłudę, gdyż - jak podkreślają - pomieszczenia w soborze można wynająć na prywatne uroczystości, a w jego podziemiach czynne są punkty usługowe, w tym myjnia samochodowa.

Za nieformalną przywódczynię Pussy Riot uważana jest Tołokonnikowa, znana też jako Nadia Tołokno. Wcześniej była związana z grupą artystyczną Wojna. Najgłośniejszą akcją tej formacji było namalowanie odblaskowymi farbami na moście zwodzonym w Petersburgu w czerwcu 2010 roku wielkiego (53-metrowego) penisa, który wieczorem, po podniesieniu przeprawy, ukazał się w całej krasie funkcjonariuszom usytuowanej naprzeciwko delegatury Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).