"NATO jest jak katedra Notre Dame: wypalone, ale z pewnością nie martwe. To Francja wydaje się być martwa, a jej prezydent został głosicielem antyzachodniej propagandy" - pisze w belgijskim magazynie "The Brussels Times" dr Grzegorz Lewicki, doktor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

REKLAMA

W artykule pt. "Dlaczego Macron wspiera antyzachodnią propagandę" dr Lewicki odnosi się do słów Emmanuela Macrona, który w opublikowanej 7 listopada br. rozmowie z "The Economist" oświadczył, że brak przywództwa ze strony USA powoduje "śmierć mózgu NATO". Prezydent później złagodził swoją wypowiedź, podkreślając, że Sojusz potrzebuje więcej współpracy między krajami.

"Zdaniem Macrona NATO doznało śmierci mózgu z powodu Donalda Trumpa" - pisze Lewicki. I dodaje, że francuski prezydent uważa, iż Trump zwiększył nieufność Europy wobec USA poprzez swoje niespodziewane działania, takie jak niedawne ograniczenie obecności wojsk USA w Syrii. W efekcie Macron jest przekonany, że nie można już wierzyć w Artykuł 5 NATO, który gwarantuje obronę krajów członkowskich w razie obcej agresji.

Dr Lewicki twierdzi, że gdyby podobne słowa padły z ust antyzachodnich propagandystów, nikt nie zwróciłby na nie uwagi. "Jeżeli jednak identyczna narracja jest wypowiadana przez ważnego europejskiego przywódcę, staje się to bardzo niebezpieczne" - pisze.

Współpraca z Rosją i Chinami leży w interesie Francji

Zdaniem dr. Lewickiego Macron wspiera antyzachodnią propagandę, żeby rozwinąć to, co według niego leży w interesie Francji - bilateralną współpracę m.in. z Rosją i Chinami.

Autor twierdzi, że marzenie Macrona o tym, żeby UE była suwerenną potęgą geopolityczną, nie jest sprzeczne z wizją Donalda Trumpa. "W końcu to Trump mówił, że UE musi być w stanie sama się bronić" - podkreśla. "Skoro USA i Francja chcą silniejszej Europy, to dlaczego Macron wystawia Europę do walki z Trumpem?" - pyta i dodaje, że takie podejście trudno postrzegać inaczej niż jako "intelektualną nieszczerość napędzaną przez antyamerykanizm".

Dr Lewicki podkreśla, że w rzeczywistości USA angażują się w Europie, o czym świadczą m.in. rozmieszczenie kolejnych amerykańskich wojsk w Polsce i wsparcie dla inicjatywy Trójmorza. "Możliwe, że Macron o tym wszystkim zapomina albo uważa inne części Europy - w tym kraje bałtyckie, Polskę, Czechy, Chorwację, Rumunię czy Bułgarię - za nieistotne, albo widzi wschodnią Unię Europejską jako przeszkodę dla swoich układów z prowadzącymi wojny, antyeuropejskimi siłami za wschodnimi granicami UE" - dodaje.

Autor uważa, że Macron zintensyfikuje negocjacje z Rosją i Chinami - państwami, które "ochoczo będą się przyglądać upadkowi Zachodu, jaki znamy". Jego zdaniem prezydent "pomagając teraz obcym siłom podważyć sojusz transatlantycki, ma nadzieję dużo zyskać, kiedy multilateralna transformacja świata kierowanego przez USA się zakończy i uformuje się nowa Jałta czy nowa równowaga sił. Żeby zabezpieczyć zyski, nacjonalista Macron jest gotowy poświęcić Zachód lub UE - tą samą UE, którą podobno chce wzmocnić" - pisze dr Lewicki.

Analityk uważa, że UE może i powinna stać się prawdziwą światową potęgą. Przypomina, że stworzony kilka lat temu Index Mocy Państw Instytutu Europa wskazywał, iż UE jako całość mogłaby być największą potęgą świata. Jego zdaniem nie uda się tego osiągnąć przy takich postawach jak ta prezentowana przez Emmanuela Macrona. "Najwyższy czas, by dyplomaci UE zapytali prezydenta Francji, czy naprawdę chce, żeby Zachód popękał" - podkreśla.