Sześcioro dziennikarzy białoruskich mediów niezależnych, którzy zostali zatrzymani podczas relacjonowania studenckich protestów, sąd skazał na kary trzech dni aresztu. Wszyscy wyszli już na wolność.
Dwoje dziennikarzy portalu TUT.by Nadzieja Kalinina i Alaksiej Sudnikau, a także Maryja Elaszewicz, Swiatasłau Zorkij i Mikita Niedawierkau z "Komsomolskiej Prawdy" oraz Andrej Szauluha z agencji BiełaPAN zostali zatrzymani we wtorek podczas relacjonowania protestu studentów przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim z 9 sierpnia. Wszyscy mieli na sobie emblematy z napisem PRASA.
Dziennikarzy zatrzymano, jak zostali poinformowani, w celu kontroli dokumentów, jednak później milicja postawiła im zarzuty udziału w nielegalnej akcji. W czasie procesu, który z przerwami trwał od środy do piątku, zamaskowani świadkowie twierdzili m.in., że dziennikarze brali aktywny udział w proteście i "koordynowali" akcję.
Świadków przedstawiono jako funkcjonariuszy milicji, jednak adwokaci broniący dziennikarzy nie mieli możliwości potwierdzenia ich tożsamości. Według portalu TUT.by świadkowie podali nieprawdziwe dane osobowe. Ich zeznania były niespójne i zawierały sprzeczne informacje.
Proces toczył się przez łącze wideo przed sądem rejonowym. Dziennikarze nie przyznali się do winy. W piątek po południu reporterzy zostali wypuszczeni z aresztu przy ulicy Akrescina w Mińsku.
Na Białorusi zgodnie z prawem można być zatrzymanym maksymalnie na 72 godziny.