Hiszpańska policja odnalazła ciała ojca i syna po katastrofie awionetki na północ od wybrzeży Majorki. Media podają, że starszy z mężczyzn to były oficer armii amerykańskiej.
Do wypadku doszło w sobotę wieczorem, kiedy dwumiejscowy samolot rozbił się w morzu w okolicy portowej miejscowości Puerto de Soller na północy wyspy.
Maszyna przez długi czas wykonywała akrobacje nad morzem i rozbiła się na oczach wielu świadków.
Poszukiwania ofiar rozpoczęto w sobotę wieczór, kiedy odnaleziono wrak samolotu. Wznowiono je w niedzielę. Po południu policyjni nurkowie odnaleźli i wydobyli z morza ciała 60-letniego Amerykanina, który pilotował maszynę, i jego 13-letniego syna.
Przyczyny wypadku nie są obecnie znane. Na krótko przed katastrofą pilotowi udało się przesłać sygnał alarmowy do kontrolerów.
60-letni pilot to były oficer armii amerykańskiej z bogatym doświadczeniem w pilotowaniu myśliwców F-18 i F-14. Na hiszpańskiej wyspie spędzał wakacje.
Samolot, którym się rozbili ojciec z synem, to Harmon Rocket.
Policja prowadzi dochodzenie w sprawie okoliczności katastrofy.