1 lipca w Anglii i Walii jest pierwszym dniem ustawowego zakazu palenia w miejscach publicznych. Zakaz, uzasadniany dążeniem do zmniejszenia zachorowalności na raka w grupie tzw. biernych palaczy, od pewnego czasu obowiązuje już w Szkocji i Irlandii Płn.

REKLAMA

W przededniu wejścia w życie zakazu w pubach i nocnych klubach organizowano specjalne wieczory dla palaczy, upamiętniające ostatni dzień dozwolonego prawem palenia w lokalach publicznych. Palono do woli papierosy, cygara i fajki.

Antynikotynowe lobby w Wielkiej Brytanii ocenia, że około 600 osób rocznie umiera tylko dlatego, że jest narażonych na bierne wchłanianie dymu tytoniowego. Co do samych palaczy to coraz częściej podnoszą się głosy, że publiczna służba zdrowia nie powinna mieć obowiązku ich leczenia.

Minister zdrowia Alan Johnson liczy na to, iż zakaz palenia w miejscach publicznych nie tylko poprawi ogólny stan zdrowia Brytyjczyków, ale spowoduje, iż mniej ludzi będzie sięgać po papierosa.

Palaczom łamiącym zakaz zostaną wymierzone grzywny. Standardowa stawka wynosi 50 funtów, zmniejszana do 30, jeśli kara zostaje uiszczona w terminie 15 dni. Właściciel lokalu, który dopuszcza, by klienci w nim palili naraża się na karę finansową do 2,5 tys. funtów.