Temat rosyjskich dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną, wciąż budzi emocje. Do sprawy odniósł się ambasador USA przy NATO Matthew Whitaker w wywiadzie dla telewizji FOX Business. Dyplomata podkreślił, że Polska ze względu na swoje położenie musi uważnie śledzić wydarzenia w Ukrainie, ale - jak ocenił - "zagrożenie ze strony Rosji jest czasami nieco wyolbrzymiane".
Ambasador USA przy NATO Matthew Whitaker w rozmowie z telewizją FOX Business podkreślił, że wobec działań Moskwy konieczne jest rozwijanie "wielowarstwowej i stosunkowo taniej obrony powietrznej". Wyjaśnił przy tym, że zestrzeliwanie dronów za pomocą pocisków wartych wiele milionów dolarów jest nieefektywne.
Będziemy więc nadal pracować nad tymi kwestiami - zadeklarował.
Odniósł się też do sytuacji geopolitycznej naszego kraju i podkreślił, że Polska ze względu na położenie obserwuje to, co dzieje się w Ukrainie.
Myślę jednak, że zagrożenie ze strony Rosji jest czasami nieco wyolbrzymiane. Nie odnieśli oni zbyt wielu sukcesów, Ukraina odzyskała część terytorium - powiedział Whitaker.
Moim zdaniem wskazuje to na słabość Rosji, której gospodarka nadal się chwieje. Myślę, że kontynuowanie tej wojny będzie dla nich trudne.
NATO Ambassador Matthew Whitaker: "I think the Russian threat sometimes is a little overstated." pic.twitter.com/pWx63QBcJ1
PolymarketIntelSeptember 19, 2025
Kiedy wypowiadał te słowa, na antenie FOX Business emitowane były nagrania z Wyryk, gdzie w wyniku ataku dronów zniszczony został dom. Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak potwierdził, że wszystko wskazuje na to, iż dom w Wyrykach w woj. lubelskim został uszkodzony przez rakietę wystrzeloną przez polski samolot F-16. Był to efekt nocnych działań sił sojuszniczych NATO, które zdecydowały się zestrzelić rosyjskie drony, naruszające polską przestrzeń powietrzną.
Do incydentu z rosyjskimi dronami doszło w nocy z 9 na 10 września. Polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona, a - jak poinformował premier Donald Tusk - "spora część z nich nadleciała bezpośrednio z Białorusi".
NATO potwierdziło, że była to pierwsza sytuacja, kiedy sojusznicze samoloty podjęły działania przeciwko potencjalnym zagrożeniom w przestrzeni powietrznej państwa członkowskiego. W operacji uczestniczyły nie tylko polskie i holenderskie siły powietrzne, ale także niemieckie i włoskie.
W odpowiedzi na wydarzenia w Polsce sojusz uruchomił art. 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, który umożliwia pilne konsultacje między państwami członkowskimi. Przepis ten stosowany jest w sytuacjach, gdy któryś z krajów uzna, że zagrożone jest jego bezpieczeństwo, integralność terytorialna lub niezależność polityczna. Nie jest to jednak mechanizm obronny w rozumieniu art. 5 NATO.