Na cztery lata więzienia skazał poznański sąd psychologa i seksuologa Lechosława Gapika. Terapeuta molestował seksualnie sześć swoich pacjentek. Sąd zakazał mu też wykonywania zawodu i prowadzenia działalności gospodarczej jako terapeuta przez sześć lat.

REKLAMA

Zobacz również:
Oskarżony m.in. kazał kobietom ssać swój palec, dotykał ich piersi i ud oraz innych miejsc intymnych. Proces toczył się przed Sądem Rejonowym w Poznaniu z wyłączeniem jawności. Uzasadnienie wyroku również było utajnione.

Psycholog wysłuchał wyroku, ale nie chciał komentować decyzji sądu, natomiast jego obrońca zapowiedział złożenie apelacji. Będzie apelacja, bo jest to kwestia oceny pewnej terapii, dotyczącej (...) zaburzeń seksuologicznych, a nie bólu gardła, brzucha czy migdałów. Na to trzeba trochę inaczej patrzeć, a oceny biegłych były odmienne - powiedział mecenas Andrzej Koch.

Według obrony pokrzywdzonych było tylko sześć kobiet, a prof. Gapik miał setki pacjentek. Pozostałe nie miały żadnych zastrzeżeń do stosowanej przez seksuologa terapii, a niektóre ze świadków żałowały, że ich dalej nie leczy - dodał obrońca.

Usłyszał 6 zarzutów

Postępowanie w sprawie molestowania pacjentek przez prof. Gapika prokuratura prowadziła od końca marca 2010 roku. Terapeucie postawiono sześć zarzutów dotyczących doprowadzenia pacjentek podstępem do poddania się "innej czynności seksualnej".

Akt oskarżenia trafił do sądu w marcu ubiegłego roku. Gapik próbował później doprowadzić do cofnięcia go do prokuratury ze względu na rzekomą stronniczość biegłego z Francji. Według seksuologa i jego obrony, biegły jeszcze przed powołaniem go na tę funkcję negatywnie wypowiadał się w mediach na temat metod terapeutycznych oskarżonego. Sąd uznał jednak, że nie ma okoliczności, które mogłyby podważyć wiarygodność eksperta.

Twierdził, że to forma terapii

Sprawa prof. Gapika stała się głośna po reportażu telewizji TVN, w którym wystąpiły pacjentki seksuologa. Kobiety twierdziły, że lekarz molestował je w czasie wizyt terapeutycznych - wprowadzał w stan hipnozy i dotykał miejsc intymnych.

Terapeuta odniósł się publicznie do tych zarzutów. Twierdził, że audycja była telewizyjną prowokacją, w której przedstawiono jego "działalność kliniczną w sposób wysoce tendencyjny i nieprawdziwy". Zaznaczył też, że nie stosuje w leczeniu hipnozy od 10 lat, a swoją ówcześnie stosowaną metodę nazwał "specyficzną, autorską formą terapii behawioralnej, opracowaną przez niego na podstawie posiadanej wiedzy teoretycznej i wieloletniego doświadczenia klinicznego".

W oświadczeniu na swojej stronie internetowej psycholog zgodził się na publikowanie jego imienia i nazwiska.