Awaria ślizgu odbieraka, urządzenia odpowiedzialnego za zasilanie wagonu, była przyczyną listopadowego pożaru w warszawskim metrze. Takie są ustalenia wewnętrznej komisji, która właśnie zakończyła prace. Pociągi Inspiro, których eksploatację wstrzymano po wypadku, mają wrócić na tory w marcu.

REKLAMA

Przyczyną listopadowego pożaru w warszawskim metrze było odkręcenie się jednego z sześciu elementów ślizgających się po tak zwanej trzeciej szynie, który odbiera prąd i przekazuje go do napędu wagonu - poinformował dr inż. Radosław Żołnierzak, przewodniczący wewnętrznej komisji badającej wypadek.

Do awarii doszło na stacji Ratusz Arsenał, gdy pociąg jechał w kierunku Młocin. Wówczas wyłączył się napęd jednego z wagonów, jednak według producenta, taka sytuacja pozwala na kontynuowanie jazdy. Zgodnie z podjętą wówczas decyzją, pociąg po dojechaniu do stacji na Młocinach miał jechać dalej - do Kabat, gdzie znajduje się stacja techniczna.

Ostatecznie skład nie dotarł jednak na Kabaty, ponieważ przed stacją Politechnika wybuchł pożar. Komisja stwierdziła jednocześnie, że decyzje podejmowane przez maszynistę i innych pracowników metra były prawidłowe, a ewakuacja pasażerów, w tym także czterech, którzy samowolnie opuścili wagon i zeszli do tunelu, nastąpiła nawet szybciej niż przewidują procedury.

(bs)