Obowiązki komendanta głównego policji przejmuje dotychczasowy pierwszy zastępca insp. Andrzej Szymczyk – poinformował szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Jeszcze dziś zostanie podpisane odwołanie insp. Zbigniewa Maja ze stanowiska komendanta głównego policji. O rezygnacji ze stanowiska jako pierwsi informowali dziennikarze śledczy RMF FM.

REKLAMA

Insp. Maj przed południem potwierdził, że zrezygnował ze stanowiska.

Błaszczak powiedział dziennikarzom w Sejmie, że doszedł do wniosku, że w tej sytuacji jedynym dobrym rozwiązaniem jest rekomendowanie premier Beacie Szydło odwołanie insp. Maja ze stanowiska komendanta głównego policji. Dlatego - dodał szef MSWiA - "że nie może być wątpliwości co do komendanta głównego policji".

Podpisane zostanie dzisiaj odwołanie Komendanta Głównego Policji. Sytuacja wymaga oczywiście dalszych wyjaśnień, ale decyzja, którą podjął inspektor Maj, jest decyzją uzasadnioną - powiedział Błaszczak. Dodał, że "najważniejsze jest dobro służb, których zadaniem jest obrona wolności obywatelskich i bezpieczeństwa obywateli". Taką służbą jest policja. Mam nadzieję, że sprawa zostanie wyjaśniona - powiedział szef MSWiA.

Jeżeli nawet tak jest, że słyszymy o jakichś prowokacjach, to wszystko świadczy o tym, że należało te sprawę przeciąć, dlatego ta decyzja, która podjął insp. Maj jest decyzją uzasadnioną - stwierdził Błaszczak.

Kulisy rezygnacji Zbigniewa Maja

Insp. Maj swoją decyzję uzasadniał prowokacją przygotowaną wobec niego przez byłych pracowników Biura Spraw Wewnętrznych, a rezygnację złożył, żeby nie obciążać całej formacji.

O kulisach rezygnacji insp. Maja dziennikarze śledczy RMF FM informowali jako pierwsi.

Kilku oficerów z Biura Spraw Wewnętrznych, czyli tak zwanej policji w policji, zamierzało poprzez tajne działania zniesławić Zbigniewa Maja. Jak ustalili nasi dziennikarze, wykorzystali do tego byłego informatora policji, który działał w kręgach kaliskiego półświatka.

To ten człowiek kilkanaście lat temu, kiedy Maj pracował w Kaliszu, był jego informatorem. Jednak współpraca została zerwana, gdy ten popełnił przestępstwo i w 2005 roku trafił za kraty.

Jak się dowiedzieliśmy - miał pretensje do obecnego szefowa policji, że ten nie pomógł mu podczas śledztwa i procesu sądowego.

Później, po ponad 2 latach, gdy informator wyszedł z więzienia, najpierw szantażował obecnego komendanta głównego, potem zaczął rozpuszczać plotki na jego temat. Sugerował, że Zbigniew Maj przyjął od niego 5 butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tysięcy złotych, których nie oddał.

Sprawa została wyjaśniana, nie znaleziono żadnych nieprawidłowości w postępowaniu Maja.

Co ważne policjanci z BSW, ukryli informacje przed swoimi przełożonymi. Kiedy okazało się, że Maj może być szefem policji, odświeżono materiały i przekazano prokuraturze z wnioskiem o wszczęcie śledztwa w sprawie.

Wszystko działo się w ostatnich kilku tygodniach. Teraz sprawę bada łódzka prokuratura apelacyjna.

(mpw)