Ponad 26 ton szkodliwego dla zdrowia proszku jajecznego zabezpieczono w trakcie śledztwa prowadzonego w tej sprawie przez prokuraturę w Kaliszu. Podrabiany susz wytwarzały dwie firmy z Wielkopolski. Oba zakłady zostały już zamknięte. O aferze jajecznej pierwszy poinformował reporter RMF FM Adam Górczewski.

REKLAMA

Trudno na razie ustalić ostateczną ilość proszku wprowadzonego na rynek. Informacje o tym są cały czas nadsyłane - poinformował zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wlkp. Janusz Walczak.

Prokuratura ma informacje o kilkudziesięciu odbiorcach w całej Polsce, do których trafił susz, ale nie chce ujawnić dokładnej ich liczby. Służby weterynaryjne podjęły działania mające na celu ustalenie, do jakich zakładów trafił sfałszowany susz jajeczny - poinformował Wielkopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii Lesław Szabłoński.

Zastępca głównego lekarza weterynarii Krzysztof Jażdżewski podkreśla, że w podkaliskich zakładach wytwarzanie proszku odbywało się bez zgody i poza nadzorem weterynaryjnym. Zaznaczył, że większość wytwórców prowadzi ją jednak legalnie i w zgodzie z surowymi normami sanitarnymi.

Nielegalny susz wytwarzało pod Kaliszem dwóch przedsiębiorców; ich firmy zostały zamknięte w piątek. W sprawie produkcji aresztowano 56-letniego mieszkańca Kalisza. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.

Biegli, którzy zbadali w laboratorium niewielką partię proszku wyprodukowanego przez niego, ocenili, że produkt był szkodliwy dla zdrowia.

Susz jajeczny, inaczej sproszkowane jajko lub samo żółtko bądź białko, wykorzystywany jest w produkcji m.in. makaronów, lodów, wędlin, pasztetów. Stosowany jest także w cukiernictwie i garmażerce oraz wszędzie tam, gdzie zastępuje jajka.

Kolejna afera w branży spożywczej

To kolejna afera w branży spożywczej, którą ujawnili reporterzy RMF FM. Dwa tygodnie temu informowaliśmy, że do produkcji przetworów mięsnych użyto soli przemysłowej. Proceder mógł trwać kilka lat, a w sprawę zamieszane są trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego. Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni, piekarni, skąd w produktach mogła trafić do sklepów w całym kraju. Policja zatrzymała pięć osób w tej sprawie.

Podczas kontroli zabezpieczono do badań próbki z prawie tysiąca ton soli niejadalnej. We wtorek Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach poinformował, że w próbkach pobranych w związku z tak zwaną aferą solną, nie znaleziono nic groźnego dla zdrowia. W przebadanych próbkach były metale ciężkie: ołów, kadm i arsen, ale ich ilość oszacowano w ułamkach procentów. To oznacza, że limity związane z bezpieczeństwem żywności nie zostały przekroczone.