UOKiK postawił zarzuty Jeronimo Martins Polska - właścicielowi sieci sklepów Biedronka, a także 32 firmom transportowym i ośmiu osobom. Chodzi o podejrzenie zmowy, która miała uniemożliwić przechodzenie kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi sklepy. Dla kierowców oznaczało to problemy z szybkim znalezieniem nowej pracy, a także ograniczało perspektywy zwiększenia wynagrodzenia.

REKLAMA

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Tomasz Chróstny opublikował w tej sprawie w poniedziałek komunikat. Stawia zarzuty firmie Jeronimo Martins Polska, która jest właścicielem sieci Biedronka, 32 firmom transportowym oraz ośmiu menedżerom i właścicielom firm, którzy mogli być bezpośrednio odpowiedzialni za porozumienie ograniczające konkurencję o pracowników.

Celem porozumienia miało być ograniczenie możliwości przechodzenia kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki.

"Tym samym przedsiębiorcy mogli chcieć uniknąć wzajemnego ‘podkupywania’ sobie pracowników" - skomentował cytowany w komunikacie Chróstny.

Dla kierowców oznaczało to problemy z szybkim znalezieniem nowej pracy, po odejściu z poprzedniej, a także ograniczało perspektywy zwiększenia wynagrodzenia - zaznaczono.

UOKiK opisuje hipotetyczne konsekwencje podejrzewanej zmowy na przykładzie pana Pawła.

"Pan Paweł przez kilka lat pracował jako kierowca w firmie transportowej obsługującej sieć Biedronka. W pewnym momencie, z powodu braku podwyżek, odszedł z dotychczasowej firmy, chcąc zatrudnić się na lepszych warunkach u innego przewoźnika obsługującego to samo centrum dystrybucyjne Biedronki. Spotkał się jednak z odmową, pomimo posiadanych kwalifikacji i doświadczenia. Jak się dowiedział nieoficjalnie, jego kandydatura została zablokowana, ponieważ firmy transportowe umówiły się, że nie pozwolą na zmianę pracy przez kierowców, a sieć handlowa pilnowała, by tak się stało. W efekcie Pan Paweł przez 3 miesiące nie mógł znaleźć w regionie nowej pracy" - czytamy w komunikacie.

Jak podkreślił UOKiK, porozumienia o niekonkurowaniu o pracowników, czyli tzw. no-poach agreements, są nielegalne.

"Takie działanie jest nie tylko niezgodne z prawem ochrony konkurencji, ale również niedopuszczalne w wymiarze ludzkim. Każdy powinien mieć prawo do swobodnego wyboru oraz zmiany miejsca pracy" - przypomina prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.