Wojewoda wielkopolski i starosta powiatu gostyńskiego zbadali sprawę rannego chłopca, któremu odmówiono transportu śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Raporty z obydwu kontroli trafiły już na biurko ministra zdrowia. Wojewoda przygotował wnioski dotyczące działalności firmy ratownictwa medycznego Falck, starosta - szpitala powiatowego w Gostyniu.

REKLAMA

Raporty sporządzono na wniosek ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Poprosił on wojewodę i starostę o "niezwłoczne dokonanie kontroli prawidłowości całości postępowania dotyczącego rannego dziecka".

Wojewoda Piotr Florek przygotował wnioski z przeprowadzonej kontroli w firmie świadczącej usługi ratownictwa medycznego. Swoje opinie w tej sprawie w czwartek przygotują dla ministra również wojewódzcy konsultanci ds. ratownictwa medycznego i chirurgii dziecięcej - powiedział rzecznik wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube.

Raport z postępowania wyjaśniającego sytuację w szpitalu w Gostyniu przesłał też ministrowi starosta powiatu gostyńskiego Andrzej Pospieszyński. Powiat jest organem prowadzącym szpital.

Na razie nie są znane konkretne wnioski z kontroli.

LPR odmówił transportu z powodu procedur

W sobotę po południu do szpitala w wielkopolskim Gostyniu przywieziono rannego w wypadku 5-letniego chłopca. Lekarz dyżurny zbadał dziecko, które, z licznymi obrażeniami, miało trafić później do Instytutu Pediatrii w Poznaniu. Transportu rannego 5-latka odmówił jednak dyspozytor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Argumentował, że na przewiezienie dziecka śmigłowcem nie pozwalały przepisy, które dopuszczają transport międzyszpitalny tylko z odpowiednich miejsc i lądowisk.

Dziecko ostatecznie trafiło do szpitala w Poznaniu dopiero po czterech godzinach. Zostało tam przewiezione specjalistyczną karetką. Jego stan poprawił się - jest ciężki, ale stabilny.

W poniedziałek wyjaśnienia w sprawie odmowy przetransportowania chłopca śmigłowcem złożył ministrowi zdrowia szef LPR Robert Gałązkowski, który stwierdził, że nie było możliwości transportu rannego chłopca między szpitalami w Gostyniu i Poznaniu, gdyż w tej pierwszej placówce nie ma lądowiska przyszpitalnego.

Dochodzenie w sprawie prowadzi policja pod nadzorem prokuratury w Gostyniu. Ma ono wyjaśnić, czy doszło do przestępstwa narażenia życia i zdrowia dziecka. Grozi za nie kara do 3 lat pozbawienia wolności.