Stołeczny ratusz o niemal połowę obciął wydatki na miejski monitoring, choć dzięki niemu zmniejsza się liczba przestępstw. Tymczasem wspólnoty mieszkaniowe mają dość chuliganów i domagają się od ratusza kamer - akcentuje "Życie Warszawy".

REKLAMA

Młodzi ludzie niszczą elewację naszego budynku. Co je pomalujemy, zaraz pojawiają się kolejne napisy. Chcemy wiedzieć, kto to robi. Dlatego chcemy, aby na ulicy zostały zainstalowane kamery - mówi Mirosław Habiera, szef wspólnoty mieszkaniowej przy

ul. Lewartowskiego 12. Z tego samego powodu prośbę o miejską kamerę złożyła wspólnota mieszkaniowa z ulicy Miłej 5. Blok niedawno był odnawiany, a już jest "udekorowany" różnymi napisami - mówią mieszkańcy.

Nie wiadomo jednak, czy pojawią się tam kamery. Od ponad roku ratusz nie kupił ani jednej. W poprzednim roku miasto zarezerwowało w budżecie na zakup 42 kamer, 9 milionów złotych. Przetarg nie został jednak rozstrzygnięty, bo nie przystąpiła do niego żadna firma. Miasto przeniosło przetarg na ten rok, zostanie on rozpisany w przyszłym miesiącu. Tyle, że zmniejszono środki przeznaczone na ten cel - do 5 mln zł. Środki te obcięto przy tworzeniu budżetu miasta.