Prokuratura w Toruniu wszczęła śledztwo po sobotnim pożarze kamienicy przy ulicy Bydgoskiej. Zginęły wtedy 3 osoby. 22 musiały zostać ewakuowane. Budynek nie nadaje się do zamieszkania - pogorzelcy otrzymują doraźną pomoc, miasto szuka też dla nich mieszkań.

REKLAMA

Pożar wybuchł w nocy z piątku na sobotę, około godziny 2. Gasiło go około 50 strażaków. W płomieniach zginął 49-letni mężczyzna i dwójka jego dzieci: 14-letni chłopiec i 21-letnia dziewczyna. Matka rodzeństwa w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Ewakuowano 22 osoby, łącznie 6 rodzin.

Kamienica przy ulicy Bydgoskiej jest doszczętnie zniszczona. Miasto zaproponowało pogorzelcom tymczasowe miejsca w noclegowni miejskiej, ale na razie nikt z nich nie skorzystał - poszkodowani woleli zatrzymać się u swoich rodzin. Wszyscy otrzymali już od miasta doraźną pomoc finansową i materialną.

Będą mieszkania?

Wszyscy mieszkańcy spalonej kamienicy starali się o lokale socjalne. Według informacji przekazanych przez toruński magistrat, urzędnicy będą próbowali możliwie przyspieszyć procedurę przyznawania takich mieszkań - nie wiadomo jednak, ile to wszystko potrwa. Do tego czasu pogorzelcy mogą liczyć na dalszą pomoc doraźną, a także, w razie potrzeby, na miejsca w noclegowni.

Cały czas nie wiadomo, jaka była przyczyna pożaru. Pojawiają się nieoficjalne doniesienia o kiepskiej kondycji instalacji elektrycznej i grzewczej w budynku. W kamienicy często też miał wysiadać prąd, więc mieszkańcy oświetlali pomieszczenia świeczkami. Według prokuratury na razie to jedynie niepotwierdzone spekulacje, a prawdziwą przyczynę wyjaśni rozpoczęte śledztwo.