Minister spraw wewnętrznych domaga się wyjaśnień od policji: jak się to stało, że grupa 450 pseudokibiców Ruchu Chorzów znalazła się na gdyńskiej plaży wśród 2 tysięcy wypoczywających osób. Jednocześnie Bartłomiej Sienkiewicz nie chciał wypowiedzieć się, kto sprowokował wczorajszą bójkę - meksykańscy marynarze czy przybysze z Chorzowa.

REKLAMA
Jak to się stało, że kibole znaleźli się na tyle godzin na plaży wśród normalnych ludzi
B. Sienkiewicz

Sienkiewicz prawidłowo jednak ocenił czas reakcji policji ws. niedzielnej szamotaniny na plaży. Mieliśmy do czynienia z absolutnie prawidłowym czasem reakcji policji, ponieważ bójka zaczęła się o godz. 15.07, a o 15.15 już nastąpiła interwencja policji - ocenił. Zaznaczył, że "należy wyjaśnić, jak to się stało, że kibole znaleźli się na tyle godzin na plaży wśród normalnych ludzi; 450 kiboli wśród 2 tys. ludzi". Mamy do czynienia z problemem bandytyzmu, który nazywa siebie kibicami, a w gruncie rzeczy zaczyna oddziaływać coraz silniej na porządek powszechny - mówił minister.

"Ogrodzenie kibiców kordonem policjantów? Niemożliwe"

Szef MSW chce wyjaśnień od policji, ale nie potrafi wskazać przepisu na podstawie którego ta powinna zablokować wejście szalikowcom Ruchu na plaże w Gdyni. Policja musi działać zgodnie z prawem - mówi jej rzecznik.

Według policji, nie ma przepisów, które zabraniają kibicom, czy nawet kibolom, wejścia na plażę. Funkcjonariusze mogą reagować, ale dopiero, gdy kibice zaczną łamać prawo. Jeśli takie osoby przyjeżdżają ogólnodostępnym pociągiem, do ogólnodostępnego miejsca, to w Polsce nie ma instytucji zatrzymania prewencyjnego - mówi rzecznik Mariusz Sokołowki. Dodaje, że kibice z Chorzowa byli pod obserwacją policji, ale ogrodzenie ich kordonem policjantów w pełnym rynsztunku bojowym jest po prostu niemożliwe. Kibice jadąc z jednego miasta do drugiego są eskortowani przez funkcjonariuszy, ale gdy sami poproszą o to - z obawy, że będą atakowani przez miejscowych kibiców.

"Konieczne zaostrzenie prawa"

Sienkiewicz nie wykluczył tymczasem konieczności zmian w prawie. To jest kolejny incydent poświadczający to, że należy separować to środowisko od normalnych obywateli polskich, że albo się oni zsocjalizują, albo będziemy musieli sięgnąć po nieco poważniejsze środki państwowe i być może trzeba będzie przemyśleć zmiany w prawie, i pewnego rodzaju nowe metody radzenia sobie z tego rodzaju zjawiskami - podkreślił szef MSW. Mam poczucie, że powinniśmy nieco silniej działać w tych kwestiach - dodał.

Będzie kontrola w komendzie wojewódzkiej w Gdańsku

Szef MSW poinformował również o kontroli zleconej w komendzie wojewódzkiej policji w Gdańsku. Komendant Główny Policji wysłał dzisiaj specjalną kontrolę do komendy wojewódzkiej w Gdańsku po to, aby mieć pewność, że wszystkie procedury zostały dochowane i - że jeśli były uchybienia w pracy policyjnej - żeby je wychwycić - powiedział Sienkiewicz. Dodał, że chodzi o to, by wdrożyć w komendach wojewódzkich odpowiedni sposób działania w przypadku, gdy dochodzi do mieszania się "normalnych ludzi z ludźmi, którzy nie powinni przebywać w przestrzeni publicznej".

To Meksykanie sprowokowali bójkę

Minister zaznaczył, że nie ma pełnej wiedzy, kto zaczął bójkę na plaży. Dodał, że czeka na raport w tej sprawie. Sam początek bójki i okoliczności są, prawdę mówiąc, bez znaczenia, wobec faktu, że od rana dochodziło do incydentów na plaży z udziałem kibiców Ruchu Chorzów - zaznaczył minister.

Wcześniej informowaliśmy, że nagrań monitoringu jednoznacznie wynika, iż bójkę wszczęli meksykańscy marynarze. Obcokrajowcy w niekulturalny sposób zaczepiali młode kobiety i obrażali plażujących kibiców. Po kilku minutach jeden z nich nie wytrzymał i odepchnął Meksykanina. Wtedy rozpoczęła się szamotanina.

Zarząd Ruchu odciął się od pseudokibiców

Głos w sprawie wczorajszej bójki na plaży zabrał także zarząd chorzowskiego Ruchu. Zaznaczył w oświadczeniu, że informację o szamotaninie przyjął ze "smutkiem i ubolewaniem". Zarząd także zdecydowanie "odciął się od aktów agresji i przemocy".

Mamy nadzieję, że ani klub, ani jego prawdziwi kibice nie będą w żaden sposób utożsamiani z tymi wydarzeniami. Od wielu lat z zaangażowaniem propagujemy pozytywny i zgodny z literą prawa doping i inicjujemy kampanie społeczne popularyzujące futbol. Niestety, szeroko opisywane przez media, negatywne zachowanie grupy pseudokibiców nie tylko godzi w dobre imię klubu, ale także stawia w złym świetle całe środowisko piłkarskie - napisali działacze Ruchu w oświadczeniu.

(mal)