Premier Donald Tusk odwołał Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA. Jego miejsce tymczasowo zajmie dotychczasowy dyrektor Centralnego Biura Śledczego Paweł Wojtunik. Jeszcze rano wydawało się, że premier zechce poczekać na opinię prezydenta w tej sprawie.

REKLAMA

Nie poczekał, bo jak mówią współpracownicy Donalda Tuska, to i tak nic by nie zmieniło. Wiadomo, że opinia byłaby negatywna, a Kancelaria Prezydenta mogłaby opóźniać przesłanie dokumentu. Łatwo się domyślić, że reakcja pałacu będzie głośna i będzie brzmiała miej więcej tak – to łamanie prawa i procedur. Pytanie tylko, jak szybko usłyszymy o stawianiu premiera przed Trybunałem Stanu.

Paweł Wojtunik przeszedł oszałamiającą karierę w Centralnym Biurze Śledczym. Przez kilka lat pracował w najtajniejszej komórce CBŚ, zajmującej się akcjami specjalnymi. Był funkcjonariuszem o wielu twarzach. Miał kilka paszportów z różnymi danymi. Działał pod przykryciem. To on między innymi kierował grupą, która rozpracowywała aferę starachowicką. Za wzorową służbę z naczelnika stał się wiceszefem CBŚ. Później został wysłany na bardzo prestiżowy staż do Scotland Yardu. Po powrocie za sprawą wiceministra spraw wewnętrznych Adama Rapackiego został szefem elitarnej policji.

Wojtunik jest jedną z nielicznych osób, która rzeczywiście zna od podszewki działania operacyjne i wie o tej służbie wszystko. Przy tym jest osobą apolityczną, jak mówią o nim podwładni. Z równym zaangażowaniem tropi przestępców, niezależnie od środowiska, z którego się wywodzą. Wybór Wojtunika wydaje się więc strzałem w dziesiątkę, który może zamknąć usta opozycji.