Unia Europejska, a także polska inspekcja weterynaryjna czekają na ostateczne wyniki testów, potwierdzających bądź wykluczających obecność ptasiej grypy w Rumunii. Próbki z wirusem wykrytym w tym kraju trafiły do laboratorium w Londynie. Wyniki będą znane jutro. Obecność wirusa potwierdzono już w Turcji.

REKLAMA

Gdyby wykryty w Rumunii wirus został potwierdzony, w Polsce wprowadzone zostaną zakazy: wyprowadzania drobiu na zewnątrz budynku, handlu żywym drobiem na targowiskach oraz organizowanie wystaw ptactwa. Z obawami na wyniki testów czekają hodowcy – wszak dochody z eksportu mięsa drobiowego są jedną z ważniejszych pozycji w międzynarodowym handlu.

Gdyby w Polsce pojawił się wirus, koszty jego zwalczania byłyby naprawdę wysokie – szacuje Krzysztof Jażdzewski, główny weterynarz kraju. Obliczyliśmy, że jeśli kilka lub kilkanaście ognisk rozproszonych dotknęłoby jeden powiat, to ogólna kwota zwalczania takiej choroby na poziomie powiatu wyniosłaby 6 milionów złotych. W tej sumie zawiera się przede wszystkim koszt utylizacji drobiu, specjalne ubrania dla pracowników, dezynfekcja i stały nadzór nad zakażonymi fermami.

Inspektorzy już obserwują dzikie ptactwo, zwłaszcza na najbardziej zagrożonych terenach czyli Dorzeczu Odry, Zalewie Szczecińskim i Pomorzu. Tam zwykle odpoczywają podczas swojej wędrówki ptaki z północnej Rosji i z Syberii.

Przypomnijmy, że testy potwierdziły już obecność ptasiej grypy w Turcji; Unia wprowadziła zakaz importu drobiu i pierza z tego kraju; w sprawie Rumunii decyzja została wstrzymana do jutra. W Polsce zakaz importu drobiu i produktów drobiowych z Rumunii i Turcji obowiązuje już od dwóch dni.