Mieszkańcy Rudy Pabianickiej – to część Łodzi – protestują przeciwko powstaniu przy ul. Wiekowej spalarni padłych, małych zwierząt. Pismo w tej sprawie trafiło do prezydent miasta, bo łodzianie nie mają wątpliwości, że obecność takiego zakładu będzie uciążliwa.

REKLAMA

Zaraz zaczną tu przyjeżdżać samochody z różną ilością zwierząt - na pewno to będzie miało negatywny wpływ na nas - mówi młody mężczyzna. Wystarczy spojrzeć, jak blisko od tej posesji (gdzie ma powstać spopielarnia - przyp. red.) jest do domów. Ile 20-30 metrów jest od zabudowań? Nie do pomyślenia! Takie coś to powinno być gdzieś w polu i wtedy nikomu by nie przeszkadzało. A tutaj w lesie, zaraz koło ludzi? Co to za pomysł?! - dodaje łodzianin.

Dojrzała kobieta, która opiekuje się wnuczkiem z przerażeniem spogląda w stronę miejsca, gdzie ma powstać spalarnia zwierząt. Są tu małe dzieci i aż strach pomyśleć, co tu się będzie działo. Wyjść z domu będzie ciężko - delikatnie ujmuje to, że chodzi o smród. Przecież to jest nieuniknione - dodaje.

Młoda matka z trójką dzieci również nie ma wątpliwości, że spalarnia zwierząt sprawi, iż nie będzie dało się żyć w tym miejscu. Wszyscy sąsiedzi, z którymi rozmawiałam, a tutaj po 300 osób zbiera się na ulicy, są przeciwni. Nie spotkałam jeszcze osobiście ani jednej osoby, która chciałaby mieszkać koło spalarni zwierząt. Jeśli spalarnia powstanie będziemy musie się stąd wyprowadzić - podkreśla.

Gdy mieszkańcy zwrócili się z prośbą o pomoc do prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska poprosiła Dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o uzasadnienie stanowiska, które pozwoliło "milczącą zgodą przyjąć projekt o warunkach zabudowy". Szefowa Łodzi w piśmie do dyrektora podkreśliła, iż podległa mu instytucja "nie zajęła stanowiska w formie pisemnej", a brak uzasadnienia takich działań wzbudził niepokój mieszkańców.

Prezydent również przekazała dokumenty w tej sprawie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. To ostatnie rozstrzygnie zasadność zarzutów podnoszonych przez mieszkańców.