Znalezienie miejsca dla chorego dziecka w szpitalach pediatrycznych to ogromny problem niemal w całym kraju. W Warszawie graniczy z cudem. Reporterce RMF FM Kamili Biedrzyckiej nie udało się znaleźć ani jednego wolnego szpitalnego łóżka.

REKLAMA

W jednym z największych szpitali pediatrycznych w Warszawie - przy ulicy Niekłańskiej - nie znalazło się ani jedno wolne miejsce. Kładziemy dzisiaj dzieci już na korytarzu, takie mamy obłożenie, pięćdziesięcioro dzieci na oddziale - tłumaczyła naszej reporterce pielęgniarka oddzialowa.

I poradziła, by szukać szczęścia w oddalonym o ponad 30 kilometrów szpitalu w Otwocku, gdzie mogłoby znaleźć się wolne miejsce. W szpitalu na Działdowskiej nasza reporterka dowiedziała się, że na razie jest duży problem. A jeszcze gorzej jest przy ulicy Litewskiej. Nie mamy ani jednego miejsca, żeby hospitalizować dziecko. W całej Warszawie jest obłęd - usłyszała.

W całej stolicy nie znalazło się ani jedno wolne łóżko. Co więcej, nasza reporterka, dowiedziała się, że maluchy zarażone groźnymi rotawirusami nie są w większości hospitalizowane, ale badane i... odsyłane do domu.