​Zarzut uczestnictwa w obrocie znacznymi ilościami środków psychoaktywnych i spowodowania w ten sposób niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób usłyszał handlujący dopalaczami 35-latek z Mikołowa. Prokuratura chce aresztowania podejrzanego.

REKLAMA

35-latek jest jednym z zatrzymanych po tym, jak w święta troje mieszkańców tego miasta - 35-letnia kobieta oraz dwaj mężczyźni w wieku 22 i 23 lat - zmarło, prawdopodobnie na skutek zażycia dopalaczy.

Policjanci i prokuratorzy zaznaczają, że jeszcze nie wiadomo, czy to ten mężczyzna sprzedał im substancje, które okazały się śmiertelne. Powinno się to wyjaśnić po szczegółowych badaniach.

Prokurator rejonowa w Mikołowie Maria Zaręba powiedziała PAP, że podejrzanemu, który jest jednym z trzech zatrzymanych, przedstawiono zarzut uczestnictwa w obrocie dopalaczami w znacznych ilościach i udzielania tych substancji innym osobom, w tym dziecku, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Uznano, że zachowanie to sprowadziło niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób - powiedziała prokurator Zaręba. 35-latek usłyszał zarzuty z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz art. 165 kodeksu karnego. Grozi mu kara od 3 do 12 lat więzienia.

Podejrzany przyznał się. Przesłuchany przed prokuratorem odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania, natomiast podtrzymał wyjaśnienia, które złożył na policji - powiedziała prokurator Zaręba. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące.

Policjanci i prokuratorzy zaznaczają, że zarzuty przedstawione podejrzanemu nie są - przynajmniej na razie - bezpośrednio związane ze śmiercią trzech osób, ale dotyczą ogólnie narażenia zdrowia i życia przez sprzedawanie dopalaczy.

St. sierż. Monika Bartecka z komendy policji w Mikołowie wskazała, że nie można z całkowitą pewnością przyjąć, że to ten mężczyzna sprzedał dopalacze, których zażycie zakończyło się tragedią. Dopiero opinia po sekcji zwłok pozwoli nam podać przyczynę zgonu tych trzech osób, czy faktycznie mogły mieć do czynienia z tzw. dopalaczami. Na razie nie mamy jeszcze takiej opinii - zaznaczyła policjantka.

W związku z tą sprawą zatrzymano do wyjaśnienia trzech mężczyzn w wieku 35, 31 i 17 lat. Z policyjnych ustaleń wynika, że pośredniczyli oni w obrocie dopalaczami, które mogły przyczynić się do śmierci mikołowian. W trakcie zatrzymań mundurowi odnaleźli blisko 30 gramów takich substancji. Jak podała prokurator Zaręba, czynności z udziałem dwóch pozostałych mężczyzn będą wykonywane w piątek.

Wszczęte w tej sprawie śledztwo dotyczy udzielania dopalaczy, posiadania tych środków oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia w związku z ich rozpowszechnianiem oraz nieumyślnego spowodowania śmierci trzech osób. Według wstępnych ustaleń śledztwa ofiary prawdopodobnie nie były znajomymi. Dwie z nich zmarły we własnych mieszkaniach, trzecia w szpitalu. Prokuratura zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok, w których trakcie zostanie ustalona przyczyna zgonu.

Policja przypomina i przestrzega, że dopalacze to poważne zagrożenie nie tylko dla zdrowia, ale też życia. To substancje działające na ośrodkowy układ nerwowy, wpływające negatywnie na pracę mózgu. Mają postać tabletek, proszków, mieszanin ziół, suszu, kadzidełek czy naklejek tzw. tatuaży. Są sprzedawane w sklepach lub przez internet pod nazwą artykułów kolekcjonerskich, często z umieszczonym komunikatem "produkt nie do spożycia".

Opracowanie: