Prokuratura Okręgowa w Suwałkach (woj. podlaskie) podjęła śledztwo dotyczące incydentu przy ambasadzie Rosji w Warszawie. Chodzi o podpalenie budki wartowniczej, a także wątek ewentualnego podżegania do tego czynu. Do zdarzenia doszło w czasie Marszu Niepodległości w 2013 r.

REKLAMA

Do suwalskich śledczych trafiły materiały z Prokuratury Krajowej pochodzące z dwóch poprzednich postępowań prowadzonych w Warszawie. Jedno zakończyło się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawców, w drugim wydano postanowienie o odmowie wszczęcia.

Pierwsze dotyczyło podpalenia, podczas tego marszu, budki przy ambasadzie rosyjskiej. Drugie zaś - sprawstwa kierowniczego pewnego urzędnika publicznego. Te dwa postępowania połączyliśmy w jedno i podjęliśmy na nowo, do wykonania zaplanowanych czynności - powiedział prok. Ryszard Tomkiewicz.

Dodał, że zostały wytypowane osoby, które mają być przesłuchane w charakterze świadków. O innych czynnościach w śledztwie prokuratura nie chce mówić ze względu na tajemnicę państwową.

Podczas Marszu Niepodległości, zorganizowanego w Warszawie przez środowiska narodowe 11 listopada 2013 roku, doszło do burd, m.in. w pobliżu budynku ambasady rosyjskiej. Pół roku później do sądu trafił akt oskarżenia w sprawie podpalenia altany śmietnikowej, czyli zniszczenia mienia na szkodę wspólnoty mieszkaniowej i miasta. Wątek podpalenia budki wartowniczej umorzono.

Prokuratura wyjaśniała też, czy ktoś podżegał do podpalenia tej budki. Podstawą postępowania sprawdzającego, zakończonego odmową wszczęcia, były słowa ówczesnego szefa CBA Pawła Wojtunika. Jego rozmowę z Elżbietą Bieńkowską nielegalnie nagrano i ujawniono w 2015 roku.

"Do Rzeczy" opublikowało wówczas fragmenty rozmowy, która miała zostać podsłuchana w czerwcu 2014 roku w restauracji "Sowa i Przyjaciele". Według tygodnika, podczas rozmowy ówczesnej wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem miała paść sugestia, że ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz zlecił policjantom spalenie budki przed rosyjską ambasadą.

Zaprzeczył temu wtedy sam Wojtunik, jak i ówczesny rzecznik CBA. Bartłomiej Sienkiewicz określił wtedy tę informację jako "bzdurę i absurd".

Kilka dni temu, przesłuchiwany jako świadek w procesie Marka Falenty i pozostałych oskarżonych o nielegalne podsłuchy w stołecznych restauracjach Paweł Wojtunik mówił, że "jego słowa wyrwano z kontekstu, co wynikało albo ze złej woli dziennikarzy, albo z braku rzetelności".

APA