Wbrew zapowiedziom śledztwo wobec byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka, jego dwojga urzędników i Sławomira Cenckiewicza nie zakończy się w tym miesiącu - informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Chodzi o postępowanie, w którym te osoby usłyszały zarzuty związane z ujawnieniem w trakcie kampanii wyborczej w 2023 roku planów obronnych polskiej armii.

REKLAMA

Powodów opóźnienia jest kilka. Gdy śledztwo dobiegało końca i wyznaczono termin na zapoznanie się podejrzanych z materiałami postępowania, w prokuraturze zjawili się reprezentujący ich prawnicy. Gdy zakończono ostatnią fazę śledztwa, wnioski o zapoznanie się z materiałami złożyli także podejrzani, trzeba więc było wyznaczyć kolejny termin - już na początku sierpnia.

Tu pojawił się nowy problem - z odbieraniem korespondencji pod wskazanymi adresami. Prokuratura zdecydowała się więc wysłać do nich gońców. Agnieszki G. nie zastali w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, gdzie pracuje, ani pod adresem domowym. Podobnie w domu nie zastali Piotra Z., natomiast do siedziby NBP, gdzie jest zatrudniony, nie zostali wpuszczeni.

Nie ma więc pewności, czy i w nowym terminie te osoby zapoznają się z aktami, bo nie ma potwierdzenia, że zostali o tym terminie powiadomieni. To opóźnia przesłanie aktu oskarżenia do sądu.

Zarzuty wobec Mariusza Błaszczaka

W marcu tego roku Mariusz Błaszczak usłyszał zarzuty w związku z odtajnieniem części dokumentu planu użycia Sił Zbrojnych RP "Warta". Nie chciałem, by połowa Polski została oddana pod okupację rosyjską - mówił polityk.

Plan ten to dokument z 2011 r. dotyczący sposobu obrony przed ewentualnym atakiem Rosji.

Powołując się na ten dokument, były szef resortu obrony zarzucał politykom PO, że za czasów swoich rządów planowali w razie inwazji obronę państwa na linii Wisły i "oddanie napastnikowi połowy kraju".

W maju zarzuty dotyczące odtajnienia części planu obronnego Polski "Warta" usłyszał w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie Sławomir Cenckiewicz. Były szef Wojskowego Biura Historycznego stwierdził, że jest "dumny" z postawionych mu zarzutów i "niczego nie żałuje".