W wielkim rowerowym świecie coraz bardziej popularny staje się singlespeed, czyli rower bez przerzutek. Dlaczego tak chętnie wracamy do przeszłości? Bo nowa, zaawansowana technologia – jak oceniają znawcy – zamiast pomagać, zaczyna przeszkadzać.

REKLAMA

Fachowcy twierdzą, że zabrnęliśmy w ślepą uliczkę. Rowery są już tak bardzo skomplikowane, że nie radzimy sobie nie tylko z serwisem, ale i z banalną regulacją. W singlespeed sednem urządzenia jest właśnie prostota – mówi Miłosz Kędracki, redaktor naczelny miesięcznika rowerowego Bikeboard. I o to chodzi - zaznacza.

Na rowerze bez przerzutek jeździ się ciężej, ale kolarz może wykazać się umiejętnościami - twierdzą specjaliści. Co ciekawe, nowa moda wyszła ze Stanów Zjednoczonych.