Kupić bilety na miejsca, których nie ma? Takie rzeczy tylko na Stadionie Narodowym. Na wczorajszy mecz Legii Warszawa z hiszpańską Sevillą Narodowe Centrum Sportu sprzedało kilkadziesiąt wejściówek do sektora, w którym nie było krzesełek. Zdjęcia miejsc widmo wykonali nasi słuchacze.

REKLAMA

Na Stadionie Narodowym odkręcono część krzesełek, bo takie było żądanie UEFA. W miejscu trybuny głównej - tuż przy sektorach vipowskich podczas mistrzostw Europy - staną bowiem platformy dla kamer.

Problem w tym, że Narodowe Centrum Sportu nie poinformowało o tym operatora systemu sprzedaży biletów. Kibice więc klikali w internecie w te miejsca i płacili za krzesełka, które w rzeczywistości nie istnieją. O tym, że nie mają gdzie siedzieć, dowiedzieli się dopiero na stadionie.

Na sektor widmo sprzedano 21 biletów. NCS bije się teraz w piersi, przyznaje do błędu i przeprasza. Tłumaczy również, że zaskoczonym kibicom zaoferowano od razu miejsca, które nie były gorsze. A tym, którzy zrezygnowali z obejrzenia spotkania, NCS zwróci pieniądze.

Jak się jednak okazuje, podczas meczu towarzyskiego Legii z Sevillą sprzedaż nawet kilkudziesięciu biletów na nieistniejące miejsca nie stanowiłaby większego problemu. Kibice, którzy kupili bilety na sektor widmo, z pewnością znaleźliby nową miejscówkę. Na trybunach stadionu mieszczącego aż 56 tysięcy kibiców zasiadło bowiem zaledwie około 15 tysięcy fanów piłki nożnej.