Zostaną wyciągnięte konsekwencje personalne - mówi wp.pl szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot. Chodzi o prowokację rosyjskich komików, którzy w rozmowie z prezydentem Andrzejem Dudą udawali prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Jak podkreślił Szrot, wewnętrzne postępowanie w Kancelarii Prezydenta wykazało, że instrukcja ws. połączeń z zagranicznymi partnerami w tej sytuacji nie została zastosowana.

REKLAMA

We wtorek w internecie pojawiło się nagranie mające przedstawiać rozmowę podszywającego się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona rosyjskiego komika z prezydentem Andrzejem Dudą. Miało do niej dojść tydzień wcześniej, w nocy z wtorku na środę, po eksplozji rakiety w Przewodowie.

W Kancelarii Prezydenta RP, po poleceniu pana prezydenta, przeprowadzono wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, które wykazało, że instrukcja w sprawie połączeń z zagranicznymi partnerami, którą przyjęto w 2021 roku, w tej sytuacji nie była zastosowana. Zostaną w tej sprawie wyciągnięte konsekwencje personalne - podkreślił w rozmowie z Wirtualną Polską szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.

Kto poniesienie konsekwencje?

Minister nie wskazał nazwisk odpowiedzialnych osób i nie podał rodzaju kary, jaką mają ponieść. To są sprawy kadrowe pracowników, w tym osób na stanowiskach kierowniczych w Kancelarii Prezydenta, więc nie chcę mówić o nazwiskach i formie kar, które dotkną te osoby - dodał.

Szef gabinetu prezydenta w rozmowie z portalem podkreślił, że w związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami w Kancelarii Prezydenta przeprowadzone będzie "postępowanie naprawcze". Będą dodatkowe szkolenia, instrukcje dla osób, które będą uczestniczyły w połączeniach pana prezydenta - zaznaczył.

Jak pisze wp.pl, instrukcja bezpieczeństwa w sprawie połączeń z zagranicznymi partnerami dotyczy uczestnictwa odpowiedzialnych pracowników za łączenie tych rozmów. To osoby, które powinny być w stałym kontakcie z ambasadami, gabinetami za granicą, które potrafią na bieżąco zastosować procedurę potwierdzania na podstawie numerów telefonów, czy zwrotnie na numer telefonu, który druga strona poda - wyjaśnia Szrot.

To Kancelaria Prezydenta organizowała i obsługiwała pana prezydenta w tych okolicznościach, dlatego musimy się uderzyć we własną pierś. Trzeba jednak pamiętać, i to będziemy brali pod uwagę, jaką sytuację mieliśmy w tę pamiętną noc, kiedy działaliśmy pod wielką presją czasu. Nie będę jednak mówił o szczegółach kar dyscyplinarnych - podkreślił Szrot.

Rozmowa z "Macronem" po telefonie od Scholza

Według "Gazety Wyborczej", która powołuje się na źródła w Kancelarii Prezydenta RP, Rosjanie mieli zadzwonić do Pałacu Prezydenckiego po tym, jak zakończyła się rozmowa Dudy z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. W czasie konwersacji Scholz miał mówić Dudzie, że Emmanuel Macron jest zaniepokojony sytuacją w Przewodowie i chciałby się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja. To mogło uśpić czujność pracowników kancelarii. Możliwe, że służby rosyjskie podsłuchiwały, co dzieje się na Bali i dlatego dzwoniąc do Warszawy, Rosjanie zdecydowali się na to, by udawać Macrona.

Źródło "GW" twierdził, że prezydent rozpoznał, że nie rozmawia z Macronem, ale połączenie telefoniczne było słabej jakości (youtubowa wersja nagrania miała zostać oczyszczona z zakłóceń). Zła jakość połączenia pojawiła się też przy rozmowie z Joe Bidenem.

Polski MSZ w trakcie trwania rozmowy z fałszywym Macronem miał otrzymać polecenie sprawdzenia u doradcy francuskiego prezydenta, czy to on dzwoni do Dudy. "Doradca odpowiedział, że prezydent Macron ‘chce się połączyć albo że łączy się z prezydentem Dudą’" - czytamy w "GW". Wtedy mogło dojść do nieporozumienia, bo prezydent Macron faktycznie w tym samym momencie chciał się skontaktować z Dudą.

Źródło w Pałacu Prezydenckim twierdzą, że tego samego dnia osoba podszywająca się za prezydenta Łotwy próbowała rozmawiać z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, a fałszywy prezydent Duda próbował rozmawiać z prezydentem Estonii. Na dodatek, dziwne maile pochodząco rzekomo od premiera Wielkiej Brytanii Rishiego Sunaka miały trafić do premiera Mateusza Morawieckiego.

Specjalna procedura

Uniemożliwić taką sytuację, jak ta, która wydarzyła się w zeszłym tygodniu, miała specjalna procedura wdrożona w Kancelarii Prezydenta RP. Zdecydowano się na jej wdrożenie po ty, jak youtuberzy z Rosji po raz pierwszy wkręcili Andrzeja Dudę. Wówczas jeden z nich podawał się za szefa NATO Jensa Stoltenberga - informuje reporter RMF FM Roch Kowalski.

Na czym polegały te środki ostrożności? Najczęściej tego typu połączenia są ustalane z odpowiednim wyprzedzeniem. Zanim jeszcze dojdzie do rozmowy liderów, pracownicy kancelarii powinni potwierdzić taki zamiar, kontaktując się z konkretnym ministerstwem lub w ostateczności z ambasadą danego państwa. Taka weryfikacja może się odbywać zarówno telefonicznie, jak i mailowo z zaufanych i sprawdzonych rządowych domen.

Opublikowana rozmowa różni się od prawdziwej

We wtorek informowaliśmy, że w ocenie rządowych dyplomatów, opublikowana rozmowa różni się od prawdziwego zapisu. Reporter RMF FM usłyszał, że w trakcie połączenia telefonicznego rozmówca posługiwał się znacznie lepszym angielskim, bez wyraźnego rosyjskiego akcentu.

W oficjalnym komunikacie kancelaria Andrzeja Dudy informowała, że "prezydent zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę".

Ministrowie informują nieoficjalnie, że rosyjskich pranksterów zdradzić miał brak informacji o Emmanuelu Macronie. W trakcie rozmowy nie wiedzieli, że francuski prezydent jest na Bali. Kiedy stało się to jasne, prezydent Duda miał zakończyć połączenie. Według kancelarii prezydent cały ten fragment w opublikowanej wersji wycięto.

Szczegóły rozmowy

Para rosyjskich youtuberów umieściła we wtorek nagranie udawanej rozmowy prezydentów Polski i Francji. Doszło do niej 15 listopada, tuż po tragedii w Przewodowie. Opublikowana konwersacja trwała siedem minut.

Rosjanie podszyli się pod Emmanuela Macrona i próbowali dowiedzieć się od Andrzeja Dudy, jakie działania planuje podejmować i kogo oskarża o wystrzelenie rakiety.

Cześć Emmanuelu, czy to ty? Na linii Andrzej Duda - mówi na początku nagrania prezydent. Youtuber rozmawiający z Andrzejem Dudą potwierdza. Dziękuję za telefon. Jak zapewne wiesz, sytuacja jest bardzo trudna. Dziś po południu w pobliżu granicy z Ukrainą doszło do eksplozji, na naszym terytorium i to była rakieta. Bez wątpienia była to rakieta. Kto ją wystrzelił, nie wiemy. Start był gdzieś na wschodzie - mówi dalej Duda.

W kolejnych sekundach Duda mówi, że to prawdopodobnie rosyjska rakieta spadła na Przewodów. Informuje też, że o wybuchu w Przewodowie i możliwości uruchomienia artykułu 4 NATO rozmawiał z szefem NATO Jensem Stoltenbergiem. Duda opowiada też, że rozmawiał o tej kwestii z Joe Bidenem. Youtuber pyta Dudę, czy Biden oskarża Rosję o wypadek w Przewodowie. Prezydent przekazał, że nie.

Chwilę później youtuber spytał, czy na Lubelszczyźnie mogła spaść ukraińska rakieta. Nie wiem, prezydent Biden powiedział, że wyśle amerykańskich ekspertów, żeby pomogli naszym w śledztwie, więc będzie to wspólne śledztwo. Będę czekał na wynik ich śledztwa - podkreślił.

Późnej podający się za Macrona mężczyzna pytał o zdanie Wołodymyra Zełenskiego. Prezydent Duda poinformował, że ukraiński prezydent jest pewien, że to rosyjska rakieta spadła na terytorium Polski.

Ale znasz jego sytuację, on po prostu chce prosić o więcej broni - mówi youtuber.

Emmanuel, uwierz mi, jestem wyjątkowo ostrożny. Emmanuel, to jest wojna i myślę, że obie strony będą się wzajemnie oskarżać - zaznacza prezydent.

Myślę, że niepotrzebna nam eskalacja pomiędzy Rosją a NATO - zaznacza youtuber.

Emmanuel, myślisz, że chcę wojny z Rosją? Nie, uwierz mi, nie chcę wojny z Rosją. Uwierz mi, jestem bardzo ostrożny. Mówię wyłącznie o artykule 4., a nie o artykule 5. NATO - podkreślił.

Pytany o to, co zrobi, jeśli okaże się, że to rosyjska rakieta zabiła dwie osoby w Polsce, odpowiedział: Porozmawiamy z naszymi sojusznikami, z tobą, z prezydentem Bidenem. Będziemy musieli znaleźć rozwiązanie tej sytuacji (...) - mówił.

Dalej Duda jest pytany o oświadczenie MSZ w sprawie eksplozji w Przewodowie. Nasz minister spraw zagranicznych w tym oświadczeniu napisał, że to była rosyjska rakieta, ponieważ została ona wyprodukowana w Rosji - bronił się Duda i podkreślił, że jeszcze nie wie, że to rakieta S-300.

W kolejnej części Duda przyznaje, że bardziej niż rosyjskich "brudnych bomb" boi się kłopotów w ukraińskich elektrowniach jądrowych i katastrofy nuklearnej. Dodał też, że sprawę w Przewodowie będą badań polscy eksperci, ale możliwe, że będą też amerykańscy eksperci.