Jacek K., przyjaciel i wspólnik porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika, przez lata podrzucał policjantom fałszywe tropy. Od niego miały pochodzić informacje, że porwanie zleciła rodzina - informuje "Dziennik".

REKLAMA

Według gazety, notatki z takimi właśnie informacjami sporządzali policjanci po spotkaniach ze swoimi informatorami ze świata przestępczego. Odkryli je prokuratorzy z Gdańska w teczce z dokumentami tajnej operacji "Carlos", jaką policyjne Centralne Biuro Śledcze prowadziło w latach 2004-2006.

Dziś śledczy są przekonani, że to Jacek K. inspirował pojawianie się takich informacji. Chciał w ten sposób oddalić podejrzenia od siebie. Oprócz wątku Jacka K. śledczy badają, czy policjanci sami nie pisali fałszywych notatek, by chronić porywaczy i ich prawdziwych zleceniodawców.

Krzysztof Olewnik, 27-letni syn przedsiębiorcy z mazowieckiego Drobina, został porwany w październiku 2001 roku. Sprawcy zażądali okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się też z jego rodziną. W lipcu 2003 roku przekazano im 300 tysięcy euro, ale do uwolnienia Olewnika nie doszło. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez porywaczy okupu mężczyzna został zamordowany. Jego ciało odnaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa. Proces w sprawie porwania i zabójstwa Olewnika, której akta liczą ponad sto tomów, toczył się od października 2007 roku. Wyrok dożywocia usłyszeli Sławomir Kościuk i Robert Pazik, których sąd uznał za winnych zabójstwa biznesmena. Pozostałych ośmioro oskarżonych, którzy uczestniczyli w porwaniu lub przetrzymywaniu Olewnika, otrzymało kary od 15 lat więzienia do roku w zawieszeniu. W 2007 roku rozpoczęło się również śledztwo w sprawie nieprawidłowości, które najprawdopodobniej popełniono w postępowaniu po porwaniu Olewnika.