Uchwała Sądu Najwyższego o bezprawności podpisanych przez wiceministra (a nie ministra) przeniesień sędziów po reorganizacji nie przesądza, że ci sędziowie nie mogą orzekać - takie jest stanowisko resortu sprawiedliwości. Obawiamy się, że jest inaczej - odpowiadają sędziowie, a Krajowa Rada Sądownictwa dorzuca: Ostrzegaliśmy!

REKLAMA

Dyskusję środowisk prawniczych wywołała uchwała siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z 17 lipca ws. zasad przenoszenia sędziów zniesionego sądu (bez ich zgody), do której właśnie ukazało się pisemne uzasadnienie. Sprawa dotyczyła Sądu Rejonowego w pomorskim Bytowie, zniesionego wskutek reformy ówczesnego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina. Reforma zniosła 79 najmniejszych sądów rejonowych, które stały się wydziałami zamiejscowymi większych jednostek.

Po zniesieniu bytowskiego sądu - jednego z 79 najmniejszych - ustalono, że siedzibą jego sędziów jest Sąd Rejonowy w Lęborku, wydział cywilny zamiejscowy z siedzibą w Bytowie. W efekcie, mimo że sędziowie nadal orzekali w tej samej miejscowości, ich przynależność służbowa się zmieniła. Przeniesienie nastąpiło bez ich zgody.

Powstał problem, co ze sprawami, które wpłynęły do Sądu Rejonowego w Bytowie jeszcze przed jego zniesieniem - czy postępowania te, kontynuowane teraz przez sędziów przeniesionych do Sądu Rejonowego w Lęborku, stają się nieważne, czy przeciwnie - sąd w Lęborku może je rozstrzygać.

Decyzja ministra sprawiedliwości o przeniesieniu sędziego na inne miejsce służbowe (...) - jeżeli jest zgodna z prawem - wywołuje skutek od chwili doręczenia jej sędziemu - uchwalił w lipcu siedmioosobowy skład sędziów Izby Cywilnej SN. W opublikowanym właśnie pisemnym uzasadnieniu tej uchwały rozwinięto kwestię zgodności z prawem tej decyzji, stwierdzając, że jeśli nie podpisał jej minister, lecz któryś z wiceministrów sprawiedliwości - to decyzja taka jest bezprawna.

Według SN, uprawnienie do przeniesienia sędziego przysługuje wyłącznie ministrowi i nie może być przekazane innej osobie, w tym sekretarzowi ani podsekretarzowi stanu. Sędzia, którego ona (decyzja o przeniesieniu - przyp. red.) dotyczy, nie może wykonywać władzy jurysdykcyjnej w sądzie (na obszarze jurysdykcyjnym), do którego został "przeniesiony". Skład orzekający z jego udziałem jest zatem sprzeczny z przepisami prawa - uznał Sąd Najwyższy.

Resort ma swoją interpretację

Orzeczenie SN wywołało polemikę w środowisku prawniczym, ale resort sprawiedliwości obstaje przy swojej interpretacji przepisów. W naszej ocenie przepisy prawa i dotychczasowe orzecznictwo Sądu Najwyższego zezwalały podsekretarzom stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości na podpisywanie tych aktów i stanowiska nie zmieniamy - podkreślił w czwartek wiceminister Wojciech Węgrzyn.

Jak stwierdził, ostatnie orzeczenie SN "dotyczy jednego sędziego i jednostkowej sprawy". Możemy sięgnąć po inne orzeczenia SN, które pozostają w sprzeczności z tym ostatnim - dodał. Wskazał uchwałę pełnego składu SN z 14 listopada 2007 roku. Rozstrzygnięto wtedy kwestię delegowania sędziów na ich prośbę do sądów wyższego szczebla. Autorzy pytania prawnego kwestionowali możliwość podpisywania takich delegacji przez wiceministrów sprawiedliwości. SN rozstrzygnął jednak, że taki dokument może być podpisany zarówno przez ministra, jak i upoważnionego wiceministra.

KRS: Ostrzegaliśmy, Gowin nas nie słuchał

Krajowa Rada Sądownictwa w przyjętym w czwartek stanowisku zwraca natomiast uwagę, że na każdym etapie przygotowania reorganizacji sądów rejonowych wielokrotnie zgłaszała poważne zastrzeżenia co do sposobu i trybu jej przeprowadzania. Zastrzeżenia Rady nie zostały przez ówczesnego ministra sprawiedliwości uwzględnione - czytamy w komunikacie.

Apelując do ministra o szybkie naprawienie sytuacji, KRS przypomniała, że w najnowszej historii występowały przypadki, gdy w drodze wyjątku uchwalano przepisy z mocą wsteczną. Działo się tak, jeżeli zasady demokratycznego państwa prawa nie stały temu na przeszkodzie. Takie rozwiązanie zapobiegłoby niezwykle negatywnym skutkom naruszającym prawa obywateli oraz podważającym ich zaufanie do państwa i do wymiaru sprawiedliwości - zauważyła Rada.

Sędziowie: Znów nie skonsultowano z nami zmian

Rzeczniczka prasowa Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", sędzia Barbara Zawisza, zgodziła się, że lipcowa uchwała SN dotyczy jednej konkretnej sprawy i formalnie nie wiąże innych przeniesionych sędziów w innych sprawach. Otrzymujemy jednak sygnały od sędziów z Polski, którzy wcześniej orzekali w sądach zniesionych i znaleźli się teraz w niekomfortowej sytuacji - zaznaczyła.

Sędziowie, którzy zostali przeniesieni do innych sądów na mocy decyzji uznanej w uchwale SN za niezgodną z prawem, nie są teraz pewni, czy powinni orzekać, bo de facto istnieje obecnie ryzyko, że wydane przez nich orzeczenia mogą się okazać dotknięte w sprawach cywilnych nieważnością postępowania, a w sprawach karnych - bezwzględną przyczyną odwoławczą - mówiła Zawisza.

Reorganizację sądów rejonowych uznała za kolejną reformę wprowadzoną bez uwzględnienia uwag środowiska sędziów, która wprowadziła chaos w wymiarze sprawiedliwości.

Ujawniła też, że "Iustitia" wystąpiła już do resortu sprawiedliwości z wnioskiem o udzielenie informacji, ile spośród ponad 500 decyzji o przeniesieniu sędziów zniesionych sądów do sąsiednich sądów zostało podpisanych bezpośrednio przez szefa resortu sprawiedliwości, a ile przez wiceministrów. Z nieoficjalnych informacji, które posiadamy, wynika, że minister osobiście nie podpisał żadnej - dodała.

Wiceminister Węgrzyn przyznał, że resort monitoruje opisywane w mediach przypadki, gdy sędziowie, mający sytuację podobną do sędziego z Bytowa, nie orzekają. Zbieramy informacje. Chcemy się dowiedzieć od prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych, jaka jest skala zjawiska. Po przeanalizowaniu tego zjawiska będziemy interweniować - zapewnił.

(edbie)