Proces Czesława Kiszczaka rozpocznie się od nowa po raz piąty. Sąd apelacyjny zwrócił sprawę sądowi okręgowemu do ponownego rozpatrzenia. W kwietniu ten ostatni uniewinnił Kiszczaka od zarzutu przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek".

REKLAMA

Sąd nie zgodził się na uniewinnienie Kiszczaka, bo błędem było uznanie przez sąd pierwszej instancji, że tajny szyfrogram wysłany przez Kiszczaka do oddziałów MO nie miał wpływu na użycie broni przez jednostki ZOMO. Gdyby nie ten dokument, do kopalni nie mogłyby wejść zwarte oddziały ZOMO z ostrą amunicją. Po drugie, jak przypomniał sędzia Jan Krośnicki, Kiszczak musiał przewidywać konsekwencje: Powinien sąd uwzględnić, że oskarżony był jednym ze współautorów stanu wojennego.

Mecenas Bednarkiewicz, reprezentujący rodziny górników, liczy, że nowy proces nie będzie trwał dłużej niż pół roku. Zwraca też uwagę, że do tej pory skrajnie różne wyroki w tej sprawie wydawali ludzie, którzy nie pamiętają nawet stanu wojennego. W zasadzie sądzą nas ludzie młodzi, którzy w 1981 roku mieli 15,18, 20 lat. Nie byli w środku, nie mieli tego doświadczenia. Obrońca generała Kiszczaka nie chciał komentować faktu, że jego klient piąty raz będzie w tej sprawie sądzony.

Katowicka prokuratura oskarżyła 86-letniego Kiszczaka o umyślne sprowadzenie "powszechnego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi", kiedy 13 grudnia 1981 r. jako szef MSW wysłał szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury Kiszczak - bez podstawy prawnej - przekazał w nim dowódcom oddziałów MO uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni. Ta decyzja miała być, według oskarżenia, podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia pacyfikował kopalnie "Manifest Lipcowy" i "Wujek".

Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu jego złego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców, w którym po kilku procesach zapadły ostateczne wyroki skazujące ich na kary od 3,5 do 6 lat więzienia. Sąd Najwyższy, utrzymując w 2009 r. wyroki skazujące zomowców spod "Wujka", podkreślił, że użyli oni broni bezprawnie, gdyż nie byli w bezpośrednim zwarciu z górnikami, a ich życiu nie groziło niebezpieczeństwo.

Już 17 lat procesu

Proces Kiszczaka toczy się już 17 lat. Kwietniowy wyrok uniewinniający był czwartym, jaki zapadł przed sądem I instancji. W 1996 r. uniewinniono go, w 2004 r. skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu, a w 2008 r. sprawę umorzono. Wszystkie te orzeczenia uchylał potem sąd apelacyjny. Czwarty proces przed SO ruszył w lutym 2010 r. Prokuratura domagała się dla Kiszczaka dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Obrona chciała uniewinnienia.

Górnicy zastrajkowali 13 grudnia, domagając się m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia internowanych. 16 grudnia doszło do starć górników z zomowcami, którzy wdarli się do kopalni. Od ich strzałów na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, a dwóch kolejnych - w styczniu 1982 r. Od 2008 r. przed SO toczy się proces autorów stanu wojennego (w sierpniu br., z powodu stanu zdrowia, wyłączono z niego gen. Wojciecha Jaruzelskiego). Kiszczak jest tu oskarżony przez pion śledczy IPN o udział w "zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - przygotowywał stan wojenny.