Warszawski sąd apelacyjny rozpatruje odwołanie od wyroku w sprawie byłego szefa MSW, 86-letniego Czesława Kiszczaka, uniewinnionego od zarzutu przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek.

REKLAMA

Kiszczaka uniewinnił w kwietniu Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd rozumiejąc dramat tej całej sytuacji nie jest sądem, który może osądzić i poprawić historię, zadośćuczynić temu złemu co się stało; sąd może ustalić: winny lub niewinny (...) to wszystko, więcej sąd nie może - tak sąd tłumaczył wówczas swoją decyzję.

Apelacje od tego wyroku złożyły prokuratura i górnicy z "Wujka". Wnoszą oni o uchylenie uniewinnienia i o ponowny proces przed sądem I instancji. Sąd uniewinniając oskarżonego uznał, że nie ma związku między jego zachowaniem, a skutkiem; dokonał błędnej oceny materiału dowodowego - mówił katowicki prokurator Zbigniew Zięba. Pełnomocnicy górników zaznaczają, że I instancja pobieżnie i wadliwie oceniła stan faktyczny sprawy. Obrońca Kiszczaka domaga się utrzymania wyroku.

Kiszczak, któremu grozi do 8 lat więzienia, nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że zakazał użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef MO na Śląsku oraz nakazał wycofanie MO i wojska z kopalni. Mówi, że strzały jednak padły, ale milicjanci strzelali spontanicznie, w obronie własnej.

Górnicy zastrajkowali 13 grudnia 1981 roku, domagając się m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia internowanych. 16 grudnia doszło do starć z zomowcami, którzy wdarli się do kopalni. Od ich strzałów na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, a dwóch kolejnych - w styczniu 1982 r.