Przedstawicielki pielęgniarek i położnych okupują Kancelarię Premiera. Jarosław Kaczyński zaprosił protestujących pracowników służby zdrowia na spotkanie. Jednak na miejsce negocjacji wyznaczył nie swoją siedzibę, a oddalone o wiele kilometrów od kancelarii Centrum Dialogu.

REKLAMA

Na rozmowy z premierem przyjechała tylko kilkuosobowa grupa przedstawicieli służby zdrowia, m.in. szef Naczelnej Rady Lekarskiej, przedstawicielka pielęgniarek i reprezentant Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Cały czas na spotkanie z premierem w jego kancelarii czeka spora grupa pielęgniarek. Wietrzymy podstęp, bo wywiezienie stąd grupy negocjacyjnej (…) kończy wszelkie rozmowy - stwierdziła przedstawicielka protestujących.

Na razie premier rozmawia więc z protestującymi za pośrednictwem mediów. W wywiadzie dla TVP powtórzył, że rząd nie zmieni planów wobec lekarzy. Powtarzam jeszcze raz, to co już kiedyś powiedziałem, że prędzej podam się do dymisji niż zgodzę się na to, że to co jest dzisiaj wielką, polską szansą – szansą na lata szybkiego wzrostu – zostało zmarnowane - podkreślił.

Wcześniej wicepremier Przemysław Gosiewski, który spotkał się z demonstrującymi lekarzami i pielęgniarkami, zaprosił ich na kolejne rozmowy w przyszły wtorek. Gosiewski zaznaczył, że postulat protestujących, zgłoszony 15 czerwca, a dotyczący wysokości płac minimalnych lekarzy i pielęgniarek, jest niemożliwy do spełnienia. Według niego, kosztowałoby to 17,5 mld zł i oznaczałoby mniej pieniędzy na świadczenia, a na to rząd zgodzić się nie może.

Według policji, we wtorkowej demonstracji brało udział ok. 4,5-5 tys. osób; według organizatorów - ponad 20 tys. Manifestanci ubrani w białe kitle przeszli w strugach ulewnego deszczu z Placu Zamkowego, Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem przed Sejm, a następnie przed kancelarię premiera.

Organizatorem manifestacji był Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, ale udział w demonstracji wzięły także inne związki: sekcje zdrowotne "Solidarności" i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy oraz inne branżowe związki zawodowe.

Demonstranci złożyli na ręce marszałków parlamentu i szefów klubów parlamentarnych petycje ze swoimi żądaniami. Do manifestujących nie wyszedł natomiast premier. Wcześniej Jarosław Kaczyński zapowiedział, że rząd nie ugnie się pod żądaniami białych fartuchów.

Strajkujący żądają, aby płaca minimalna lekarza po studiach wynosiła 5 tys. zł, po specjalizacji 7,5 tys. zł, a pielęgniarki 3 tys. zł.