Poseł to ma „klawe życie”. Nie dość, że dostaje niezłą pensję, może brać nisko oprocentowane pożyczki z kasy Sejmu, za darmo latać i jeździć koleją, chroni go immunitet, to jeszcze ma 3-tygodniowe ferie zimowe.

REKLAMA

W Sejmie rozpoczął się ostatni tydzień zimowej laby. Parlamentarne korytarze, gdzie zazwyczaj aż huczy od plotek i intryg, teraz są ciche i puste. Widać jedynie kilku niedobitków. Dzisiaj chyba tylko jedyny mój płaszcz wisi w szatni – przyznaje Przemysław Gosiewski z PiS. Ale i w poprzednich dniach nie było tłumu – przyznaje. On sam przerwę poświęca na nadrobienie zaległości w sprawie PZU. Wszak niedawno został śledczym.

Jednocześnie przyznaje, że chwila, aby odsapnąć, jest potrzebna. Chociażby dlatego, aby dzieci widziały tatę nie tylko w telewizorze. Ale 3 tygodnie to zdecydowanie za dużo – mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO. Nie było kiedyś takiego obyczaju, żeby posłowie mieli także ferie zimowe. Do szkoły nie chodzą.

Te 3 tygodnie laby to oficjalnie jedynie przerwa w obradach Sejmu, a nie zimowa kanikuła. O kalendarzu zdecydowało kierownictwo Sejmu jeszcze z marszałkiem Oleksym na czele. Uzasadnienia trudno się dopatrzeć, chyba że – jak mówi Tomasz Nałęcz – chodzi o poprawę mocno nadszarpniętej reputacji Sejmu. Zauważyłem pewną prawidłowość, że jak są przerwy w obradach Sejmu, to prestiż Sejmu rośnie.