Komisja Europejska jest zdziwiona, że polski rząd sam nie wierzy w sukces w sprawie stoczni i przygotowuje się na porażkę. Jak donosi nasza korespondentka z Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon, po wczorajszym spotkaniu urzędników komisji z inwestorami polskich stoczni, sytuacja stała się patowa.

REKLAMA

W Brukseli dziwią się postawie rządu Donalda Tuska, ponieważ w tego typu negocjacjach należy do końca mówić, że ma się mocne karty. Komisja odebrała poszukiwania winnych czy mówienie, że jest się przygotowanym na upadek stoczni jako przygotowywanie terenu pod porażkę. Rząd nie powinien w ten sposób osłabiać własnej pozycji.

Tymczasem premier już od poniedziałku powinien chwycić za telefon i naciskać na szefa Komisji Jose Manuela Barosso, a może nawet - wsiąść w samolot i rozmawiać na miejscu, w Brukseli w cztery oczy. Należałoby zmobilizować wszystkie siły. Prezydent i premier powinni mówić jednym głosem. Trzeba by przeprowadzić zmasowaną kampanię i lobbing na wszystkich szczeblach w Brukseli i w stolicach krajów Unii. Zaangażować do tego dyplomatów, eurodeputowanych i osoby o wielkim autorytecie. Do tego potrzeba jednak wiary w sukces.

Plany restrukturyzacyjne stoczni szczecińskiej, gdyńskiej i gdańskiej mają trafić do Brukseli do północy w piątek. Nasza korespondentka słyszała nieoficjalne wypowiedzi sugerujące negatywną decyzję dla stoczni szczecińskiej i gdyńskiej. Gdańsk ze względów historycznych miałby być ocalony. Wczorajsze spotkanie urzędników komisji z inwestorami w stoczni szczecińskiej było bardzo trudne.

Komisja wciąż twierdzi, że poziom wkładu własnego norweskiego inwestora jest za niski. Spotkanie z ukraińskimi inwestorami stoczni Gdańsk i Gdynia w ogóle się nie odbyło. Oficjalnie z powodu braku czasu. Do jutra plany restrukturyzacyjne można poprawić, ale rewolucyjnych zmian wprowadzić się już nie da. Bruksela chce podjąć ostateczną decyzję 1 października – donosi korespondentka RMF FM.

W reakcji na informacje reporterów RMF FM władze Szczecina i tamtejsi radni napisali list w obronie stoczni do Nellie Kroes, europejskiej komisarz ds. konkurencji. Zwracają w nim uwagę, że stocznia jest nie tylko źródłem utrzymania dla setek tysięcy szczecinian, ale także wielu firm współpracujących z zakładem.