Polski chargé d'affaires na Białorusi Krzysztof Ożanna został wezwany do MSZ w Mińsku, gdzie wręczono mu notę protestacyjną. Reżim Aleksandra Łukaszenki jest oburzony organizacją w Warszawie konferencji białoruskich sił demokratycznych i Marszu Wolności.
Według Mińska konferencja sił demokratycznych i Marsz Wolności mają zaszkodzić Białorusi. Na dodatek organizatorami są wspierani przez Warszawę "przedstawiciele białoruskiej emigracji znani z prowokacyjnej działalności" - napisał w komunikacie rzecznik MSZ Rusłan Warankow. Jak twierdzi, takie wrogie działania nie przyczynią się do przywrócenia normalnego dialogu między naszymi państwami.
Dodał, że MSZ w Mińsku "będzie dalej uważnie monitorować rozwój sytuacji, zastrzegając sobie prawo do podjęcia niezbędnych środków zaradczych w przypadku działań o charakterze prowokacyjnym". Nie sprecyzował, o jakie środki chodzi.
Reżim Aleksandra Łukaszenki próbuje za wszelką cenę zastraszyć uczestników tych akcji. Przedstawiciele białoruskich władz robią wszystko, żeby przebywający za granicą nie wychodzili na ulicę.
Komitet Śledczy z Mińsku poinformował, że zidentyfikowano kolejnych ponad 200 uczestników marcowych akcji z okazji Dnia Wolności - chodzi głównie o marsze zorganizowane w polskich miastach. Zaocznie tym osobom postawiono zarzuty. Rozpoczęły się przeszukania w ich domach i konfiskaty mienia.
Marsz Wolności rozpocznie się w sobotę o godz. 15:00 na placu Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Na sobotę i niedzielę na Uniwersytecie Warszawskim zaplanowano konferencję "Nowa Białoruś". Oba wydarzenia mają związek z wyborami prezydenckimi z 9 sierpnia 2020 roku, które oficjalnie wygrał Aleksandr Łukaszenka. 70-letni polityk pełni ten urząd nieprzerwanie od 1994 roku, kiedy to po raz pierwszy na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie.
Marsz Wolności i konferencja "Nowa Białoruś" to okazja, "by raz jeszcze przypomnieć sobie i światu, że każdego dnia walczymy o wolny i demokratyczny kraj" - poinformowało biuro kandydatki opozycji w wyborach z 2020 r., Swiatłany Cichanouskiej.