Polacy coraz chętniej chcą spędzać wakacje w hotelach "bez dzieci", takich, które przeprowadzają "selekcję" gości. Czy to jest nowy trend polegający na dostosowaniu usług do potrzeb, czy może objaw braku tolerancji? O tym w Radiu RMF24 rozmawialiśmy z prof. Dominiką Maison, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego.

REKLAMA

Hotele tylko dla dorosłych wciąż budzą skrajne emocje. Najnowsze badanie pokazuje, że aż 57 proc. Polaków uważa, że obiekty mają prawo ograniczać dostępność swoich usług dla wybranych grup. Co ciekawe, 54 proc. badanych popiera powstawanie miejsc wypoczynkowych bez dzieci. Są to szczególnie kobiety i osoby z wyższym wykształceniem.

To pokazuje, jak mocno zmieniają się nasze czasy i jak jesteśmy przemęczeni, że zaczynamy szukać zupełnie innego wypoczynku - przede wszystkim w ciszy i spokoju. Do rozmowy na ten palący - szczególnie teraz, gdy rozpoczynają się wakacje - temat zaprosiliśmy prof. Dominikę Maison z Wydziału Psychologii UW.

"50 lat temu było to nie do pomyślenia"

Te statystyki są bardzo interesujące. Zastanawiałam się, z czego to się bierze. Z jednej strony może odchodzenie od wartości rodzinnych, może takie nastawienie na własną wygodę - że chcemy po prostu odpocząć, żeby nikt nam nie zakłócał spokoju. Jednak z drugiej strony pomyślimy: przecież to kobiety częściej się zajmują dziećmi. I może właśnie dlatego częściej niż mężczyźni mogą być dziećmi zmęczone. Taki wynik, moim zdaniem, pokazuje też, że łatwiej obecnie jest przyznać się: "jestem zmęczona dziećmi. Jestem zmęczona rodziną". 50 lat temu było to nie do pomyślenia - mówi w Radiu RMF24 prof. Dominika Maison.

Popatrzmy na to jeszcze z innej strony. Ciekawa jestem, co by było - ale nie zadałam tych pytań - gdybyśmy zapytali o inne grupy społeczne, które miałby być wykluczone z takiego miejsca. Myślę, że tutaj, szczególnie gdyby się pojawiły osoby o określonej narodowości czy religii, pojawiłoby się od razu myślenie o tym, że to jest dyskryminacja. Myślę, że wiele osób powiedziałoby, że nie wolno takich rzeczy robić. A z dziećmi, o dziwo, mamy takie społeczne przyzwolenie - zaznacza rozmówczyni Radia RMF24, dodając, że często pojawia się takie myślenie "chcę odpocząć, chcę pojechać tam, gdzie nie ma moich dzieci, ale nie ma też innych dzieci".

Problemem nie jest tworzenie miejsc "bez dzieci", ale osłabienie wartości rodzicielskich

Samo tworzenie takich miejsc, moim zdaniem, nie jest krokiem za daleko. Problemem jest to, że wartości rodzinne, wartości rodzicielskie - nie powiem, że upadają - ale zmniejszają się. To jest niepokojące - mówi prof. Maison.

Podkreśla też, że to zjawisko jest pokłosiem również słynnego "bezstresowego wychowania".

Widzimy czasem rodziców, którzy nie reagują na przykład na histerię dziecka, na jakieś agresywne zachowania. Myślę, że to może tutaj leżeć też u podłoża tych wyników. Że to nie chodzi o same dzieci, ale o konkretne dzieci, które są niegrzeczne, histeryczne, czasem wręcz agresywne. Problem ma więc wiele elementów - mówi rozmówczyni Radia RMF24, podkreślając, że w badaniu pytano o dzieci poniżej 16. roku życia.

Jeśli powstają miejsca "bez dzieci", to również więcej jest takich, które są im szczególnie przyjazne

Profesor psychologii Uniwersytetu Warszawskiego zachęca, aby spróbować spojrzeć na to zagadnienie również pozytywnie.

Jeżeli mamy hotele, które mówią, że nie akceptują dzieci, to mamy też inne, które są jeszcze bardziej przyjazne dzieciom. Takie hotele inwestują w to, co jest bardzo atrakcyjne dla dzieci. Mają place zabaw, jakieś specjalne baseny, atrakcje, animatorów zabaw. W sumie ma to sens, bo jest to podzielenie rynku, dopasowanie usług do potrzeb - zauważa prof. Maison.

Czasami lepiej rodzinie pojechać w takie miejsce niż jechać w miejsce, które tylko "powiedzmy, że jest dla dorosłych". Wtedy najczęściej nastawiamy się na bardzo dobre restauracje, może kino, rozrywkę, a tu mamy animacje dla dzieci. Mówimy więc bardziej o dopasowaniu tej oferty. Wiem, że to jest trochę kontrowersyjne, natomiast jest to kwestia wyspecjalizowania usług, coraz lepszego dopasowania do różnych grup docelowych. Kontrowersyjne jest natomiast z pewnością to, ile grup wyodrębnimy - powiedziała.