Rozprawa odwoławcza w sprawie mongolskiej rodziny, która ma zostać deportowana z Polski odbędzie się w poniedziałek przed sądem w Przemyślu. Rodzinę Batdavaa chce deportować z Polski Urząd do Spraw Cudzoziemców.

REKLAMA

W sprawie rodziny Batdavaa złożonych zostało pięć wniosków. Trzy zostały złożone przez członków rodziny, którzy domagają się ich zwolnienia. Dwa wnioski złożył Komendant Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, który chce przedłużenia pobytu dla matki i najstarszego syna o 90 dni - powiedziała rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Przemyślu Małgorzata Reizer.

Komendant musiał złożyć takie wnioski, bo taki obowiązek nakłada na niego ustawa. Ta rodzina jest w procedurze uchodźczej i kiedy te osoby złożyły wnioski o zwolnienie z pobytu w ośrodku, komendant jest zobowiązany do złożenia wniosków o przedłużenie ich pobytu. Wynika to z zapisów ustawowych - poinformowała rzeczniczka prasowa Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej kpt. Elżbieta Pikor. Podkreśliła, że jeśli sąd przychyli się do wniosków mongolskiej rodziny i zwolni ich, wówczas wnioski komendanta BOSG stają się bezprzedmiotowe.

Pikor zaznaczyła, że poniedziałkowa decyzja sądu będzie dotyczyć tylko tego, czy mongolska rodzina opuści ośrodek dla cudzoziemców czy nie. O tym czy zostaną deportowani z Polski rozstrzygnie sąd w Krakowie - dodała.

Pięcioosobowa rodzina Batdavaa przebywa w Polsce od 2000 roku. Wszyscy mieszkają w Krakowie, a najmłodszy syn urodził się już w naszym kraju. Rodzina, mimo że od 12 lat przebywa w Polsce, dotąd nie zalegalizowała swego pobytu. Na początku roku, decyzją wojewody małopolskiego, została umieszczona w ośrodku dla uchodźców w Przemyślu. Teraz grozi jej deportacja do Mongolii.

Dwóch starszych synów to studenci krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Wczoraj 22-letni Khasha Erdene Batdavaa obronił na uczelni pracę inżynierską. Najmłodszy z braci - Robert, który urodził się już w Polsce, chodzi do szkoły podstawowej.

Sprawę rodziny Batdavaa bada, m.in. rzeczniczka praw obywatelskich Irena Lipowicz oraz rzecznik praw dziecka Marek Michalak. W sprawie interweniuje także europoseł PO Bogusław Sonik, a przyjaciele i znajomi zbierają podpisy pod protestem przeciwko deportacji. Również uczelnia, na której studiują starsi synowie, interesuje się losami rodziny.

Według wojewody małopolskiego rodzinie wielokrotnie proponowano rozwiązania prawne, które pomogłyby w legalizacji pobytu w Polsce. Ta jednak nie skorzystała z tych możliwości. Decyzję wojewody o wydaleniu rodziny podtrzymały Urząd ds. Cudzoziemców i sąd.