Wicedyrektor departamentu polityki lekowej w Ministerstwie Zdrowia stracił pracę. To efekt afery, którą ujawnił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. W resorcie przez ponad miesiąc kilkanaście osób pracowało na czarno - bez żadnej umowy. Kazano im przychodzić do pracy i obiecywano, że dostaną nowe kontrakty. Zamiast tego zablokowano im komputery i nie wypłacono pieniędzy.

REKLAMA

Kilkoro z pracujących na czarno dostało już propozycję powrotu do pracy i podpisania nowych umów. W ministerstwie ktoś w końcu zorientował się, że wśród pracujących bez umów są także osoby, które miały związek z ustalaniem listy leków refundowanych. A to najdelikatniejsza sprawa, którą zajmuje się ministerstwo.

Nie wszyscy pracownicy mają jednak gwarancję powrotu do pracy. To będzie zależało od tego, jakie są potrzeby departamentu i zostanie to ocenione - mówi Agnieszka Gołąbek z resortu zdrowia. Na razie oceniono, że winę za pracę ludzi bez umów ponosi wicedyrektor departamentu. W resorcie trwa też wewnętrzny audyt dotyczący polityki zatrudnienia. Ustalane jest, jak wiele osób zatrudnianych jest na umowy zlecenia i dlaczego tak się dzieje.

Wszyscy oszukani - to prawie 20 osób - którzy pracowały na czarno, a potem nie dostali za przepracowany miesiąc pieniędzy powinny mieć już przelewy na swoich kontach. Natychmiast po ujawnieniu afery w ministerstwie dokonano przesunięć finansowych między departamentami, by znalazły się pieniądze na zaległe wypłaty.

Umowy miały zostać przedłużone, ale resort zlikwidował stanowiska

Aferę w resorcie zdrowia ujawnił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Oszukani pracownicy wykonywali swoje obowiązki bez jakiejkolwiek umowy od początku lipca. 30 czerwca wygasły im bowiem umowy zlecenia. Dyrektorzy departamentów zapewniali ich jednak, że kontrakty zostaną przedłużone. Pracownicy zorientowali się, że zostali oszukani, kiedy 8 sierpnia przyszli do pracy. Okazało się wtedy, że nie są już potrzebni, a ich komputery służbowe zostały zablokowane. Dzień później MZ zapewniło, że wszyscy, którzy pracowali na czarno, dostaną wynagrodzenia, a wobec winnych takiego stanu rzeczy zostaną wyciągnięte konsekwencje.