Marszałek Sejmu Marek Jurek nie tylko przerwał obrady plenarne, ale też bezterminowo wstrzymał zwoływanie posiedzeń komisji sejmowych. Przerwa ma trwać do godz. 16; to 2 godziny dłużej niż początkowo zapowiadano.

REKLAMA

Proszący o przerwę PiS mówił, że potrzeba refleksji, zadumy, czasu, by opadły emocje. Rzeczywiście myślę, że potrzeba czasu, by organy Sejmu i współpraca stronnictw parlamentarnych zaczęła działać – tłumaczył marszałek, ogłaszając przerwę.

W podobny sposób Marek Jurek wyjaśniał powody, dla których bezterminowo zakazał zwoływania posiedzeń komisji sejmowych. Dochodzą takie niepokojące głosy, że działania destabilizujące mogą być kontynuowane na terenie komisji.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

A ta destabilizacja – jak twierdzą politycy Prawa i Sprawiedliwości - to plan, jaki uknuła opozycja; plan „odstrzeliwania” PiS-owskich szefów komisji. Posłuchaj relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Po tej decyzji Jurka może być problem z sobotnim głosowaniem nad budżetem. Jeżeli posłowie nie dostaną sprawozdania z komisji - nie dojdzie do trzeciego czytania i głosowania. Opóźnienia decyzji budżetowych chciało od początku Prawo i Sprawiedliwości - opozycja jest przeciw.

Przerwa w sejmowych obradach ma trwać do godz. 14. Co potem? Pewnie znów sejmowa gorączka chyba, że wcześniej w gabinetach i kuluarach uda się zawrzeć jakieś polityczne koalicyjne porozumienie lub marszałek uzna, że emocje jeszcze nie opadły i ogłosi kolejną przerwę.

Zobacz również:

Przypomnijmy. Wczoraj sprawa terminu głosowania nad budżetem wywołała burzę; opozycja złożyła wniosek o odwołanie marszałka. Oburzenie opozycji wywołała decyzja Marka Jurka, który nie dopuścił do rozpatrzenia wniosku LPR, aby wczoraj zdecydowano, że głosowanie nad projektem budżetu odbędzie się w sobotę, jak było to wcześniej planowane. PSL i SLD zarzuciły marszałkowi złamanie regulaminu Izby.

Ku zaskoczeniu posłów PiS opozycja doprowadziła jednak wieczorem do przyjęcia wniosku, który otwiera drogę do przeprowadzenia głosowania nad ustawą budżetową w najbliższą sobotę. Marszałek Sejmu Marek Jurek uznał, że doszło do "całkowitego złamania prawa" i przerwał obrady.

Obrady prowadził wówczas wicemarszałek Sejmu Marek Kotlinowski z LPR. Nie dopuścił on do głosu próbującego interweniować szefa klubu PiS Przemysława Gosiewskiego i wyłączył mu mikrofon.

Tuż po pierwszym głosowaniu na salę wszedł Jurek i próbował odebrać Kotlinowskiemu prowadzenie obrad. Ten jednak odmówił, mówiąc, że marszałek powierzył mu prowadzenie obrad w tym właśnie czasie i ma do tego prawo.