Na trzy miesiące trafił do aresztu 25-latek, który wyłudził metodą "na wnuczka" ponad 50 tys. zł od starszego mężczyzny. Przez przypadek wpadł na gorącym uczynku.
Patrolujący w piątek łódzkie osiedle Teofilów policjanci zauważyli, że rozmawiający przez telefon komórkowy mężczyzna zachowywał się bardzo nerwowo. Podszedł do jednego z bloków, z balkonu którego starszy mężczyzna wyrzucił paczkę. Młody człowiek podniósł pakunek. Wtedy policjanci postanowili go wylegitymować.
Okazało się, że w paczce są 33 tysiące złotych. 25-latek próbował uciekać. Mężczyznę obezwładniono - mówi Radosław Gwis z łódzkiej policji.
W mieszkaniu, z którego wyrzucono reklamówkę z pieniędzmi, policjanci zastali 62-letniego mężczyznę. Oświadczył, że pieniądze wyrzucił na polecenie prokuratora, z którym był w stałym kontakcie telefonicznym.
Godzinę wcześniej 62-latek otrzymał telefoniczne polecenie wypłacenia z banku 19,5 tys. zł i pozostawienia ich przy śmietniku. Mężczyzna wykonał to polecenie zgodnie z instrukcją. Policjanci powiedzieli pokrzywdzonemu, że padł ofiarą oszustwa i powinien złożyć stosowne zawiadomienie - mówi Gwis.
19,5 tys. zł, które mężczyzna zostawił przy śmietniku, znaleziono w aucie 25-latka. W sumie odzyskano 52,5 tys. zł.
25-latkowi grozi kara do 8 lat więzienia.