Gdański Sąd Okręgowy popełnił błąd, wypuszczając za kaucją dwóch oskarżonych o śmiertelne pobicie w 2010 roku Sebastiana Preissa - uznał Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Jak podkreślił, zbagatelizowano fakt, że oskarżeni ukrywali się przez rok od śmiertelnego pobicia i byli poszukiwani Europejskimi Nakazami Aresztowania.

REKLAMA
Zobacz również:

W ocenie Sądu Apelacyjnego sąd pierwszej instancji błędnie uznał, że zastosowanie wobec oskarżonych Pawła K. i Piotra R. nieizolacyjnych środków zapobiegawczych w postaci dozoru policji, zakazu opuszczania kraju oraz poręczenia majątkowego będzie wystarczające dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania - mówił w uzasadnieniu sędzia Jacek Pietrzak.

Nie sposób tracić z pola widzenia postawy oskarżonych z początkowego stadium postępowania. Podkreślić należy, że nie przebywali w miejscu swojego zameldowania. Nie można było ustalić ich miejsca pobytu, obaj byli poszukiwaniu listem gończym oraz Europejskim Nakazem Aresztowania. Zatrzymani zostali po ponad roku od dnia popełnienia zarzucanego im aktem oskarżenia czynu - podkreślił.

Oskarżeni pojawili się w sądzie. "Chcieli zaimponować"

Obaj oskarżeni przyjechali na posiedzenie Sądu Apelacyjnego. Tłumaczyli, że nie zamierzają uciekać ani ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości. Zapewniali, że będą stawiać się na kolejnych rozprawach przed Sądem Okręgowym, bo im także zależy na jak najszybszym zakończeniu procesu. Na potwierdzenie tych słów jeden z nich przedstawił także zaświadczenie o tym, że 8 lutego rozpoczął naukę w prywatnym liceum.

Widok obu mężczyzn był dla ojca Sebastiana Preissa trudnym przeżyciem. Straszny stres to dla mnie był. A największy, jak zobaczyłem na własne oczy, że oni stoją przed drzwiami. Dla mnie to był szok, że przyjechali. Ale po prostu chcieli zaimponować sądowi, że oni się będą zgłaszać - mówił Jerzy Preiss już po ogłoszeniu decyzji sądu.

Jestem zadowolony z tej decyzji. Wcześniej sędzia popełnił straszny błąd, byłem zszokowany decyzją, którą podjął. Chciałem jeszcze zaapelować, żeby nasi parlamentarzyści jak najszybciej zmienili prawo - żeby takich łobuzów jak najszybciej zamykać w sytuacji, kiedy dowody jednoznacznie wykazują ich winę. A nie, ot tak, wypuszczać do końca procesu. To są groźni przestępcy - dodał.

Sebastian Preiss zginął latem 2010 roku

Piotrowi R. i Pawłowi K. grozi 10 lat więzienia. Są oskarżeni o pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

Sebastian Preiss zginął w sierpniu 2010 roku. Gdy wracał z imprezy, która odbywała się na plaży na Półwyspie Helskim, zaatakowała go grupa poznaniaków. Według ustaleń śledczych, został uderzony pięścią w twarz i powalony na ziemię. Później napastnicy brutalnie kopali go po całym ciele, w tym po głowie. Według świadków, wręcz po niej skakali. Napadowi przyglądało się kilkadziesiąt osób.

Sebastian Preiss zmarł na miejscu.

Policja zatrzymała później kilku mieszkańców Poznania, ale okazało się, że dwóch głównych podejrzanych zbiegło. Poszukiwania trwały niemal rok, wydano za nimi Europejskie Nakazy Aresztowania. Piotr R. został zatrzymany w Holandii, Paweł K. kilka dni później w Poznaniu.

Proces w sprawie śmiertelnego pobicia ruszył w kwietniu zeszłego roku. Sędzia regularnie co dwa miesiące przedłużał oskarżonym tymczasowy areszt. Później jednak zmienił decyzję, choć mężczyzn obciążali kolejni świadkowie. Ojciec ofiary nie krył rozczarowania. To szok. Sędzia wycenił życie mego syna na 30 tysięcy złotych. Nie mogę pojąć, czym się sędzia kierował - mówił wtedy reporterowi RMF FM.

Zażalenia na wypuszczenie oskarżonych za kaucją złożyły i prokuratura, i rodzina Sebastiana Preissa.