Ponad osiem godzin rozmów bez rezultatu - okupacja budynku Śląskiej Kasy Chorych trwa. To, co udało się wczoraj późnym wieczorem podpisać, to jedynie protokół rozbieżności. Protestujący domagają się przyjazdu do Katowic ministra zdrowia.

REKLAMA

Prowadzący okupację domagają się większych pieniędzy dla śląskich placówek służby zdrowia. I – jak twierdzą – wskazali przedstawicielom kasy, gdzie można je zdobyć. Ci z kolei mówią, że kasa większych pieniędzy mieć nie będzie, dlatego musi podpisywać mniejsze kontrakty. Stąd nie porozumienie, a jedynie protokół rozbieżności, czyli nic.

Jakbyśmy cokolwiek osiągnęli, to byśmy szli dzisiaj do domu - mówią protestujący i dodają, że zostają w budynku śląskiej kasy. A jak długo? Do oporu.

Protestujący twierdzą, że byli na to przygotowani, dlatego tak, jak przedwczoraj przynieśli ze sobą śpiwory i jedzenie. Protest prowadzą rotacyjnie: na miejsce tych, którzy np. mają dyżury w szpitalach, przychodzą inni.

We wczorajszych rozmowach brał udział między innymi wiceminister zdrowia, ale powiedział niewiele: Minister zdrowia nie jest stroną w tym momencie w sprawie pieniędzy. Pieniądze to jest problem kasy chorych. Protestujących to jednak nie przekonało i domagają się, żeby minister zdrowia przyjechał do Katowic osobiście.

Okupacja siedziby Śląskiej Kasy Chorych trwa od przedwczoraj. W akcji bierze udział kilkudziesięciu pracowników służby zdrowia ze śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.

Foto: Marek Adamik RMF Katowice

08:40