Działania GDDKiA są sprzeczne z zapowiedziami i obietnicami ministra transportu Sławomira Nowaka. "Muszę udowodnić, że kierownicy robót, którzy podbijali nam dokumenty, byli rzeczywiście zatrudnieni w firmie DSS" - mówi Marek Szymczak, podwykonawca firmy DSS, który nie dostał pieniędzy za pracę na A2.

REKLAMA

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - jak przyznał w rozmowie z naszym dziennikarzem Marek Szymczak - nie chce uznać umowy, którą przedsiębiorca zawarł z firmą Dolnośląskie Surowce Skalne, i na mocy której wykonywał prace na A2. Muszę udowadniać, na przykład to, że kierownicy robót, którzy pracowali z ramienia DSS, byli pracownikami firmy DSS. Nie jestem w stanie tego załatwić. Przecież to nie jest moja firma, i nie jestem odpowiedzialny za dział kadrowy w tej firmie. Ja wiem, że oni byli tymi pracownikami, ale w formie papierowej zaświadczenia o ich pracy nie jestem w stanie dostać. Oni odpowiadali za odcinki na których pracowaliśmy, sporządzali na to papiery, skierowali nas do robót, sporządzali protokoły z naszych prac, przedstawiali je na radach budowy, na których ja z nimi siedziałem, gdzie był dyrektor kontraktu, codziennie się z nimi spotykałem, więc wiem - mówi przedsiębiorca.

Co więcej, GDDKiA nie chce uznać umowy, choć pan Marek ma opinię prawnika, z której wynika, że za te prace pieniądze mu się należą. Przedsiębiorca twierdzi także, że Generalna Dyrekcja również ma opinię prawną, stwierdzającą dokładnie to samo. Szymczak uważa, że urzędnicy mogli dopuścić się zaniedbań, bo dokumenty i umowę powinni zweryfikować, zanim zaakceptowali go jako podwykonawcę na budowie A2. Byłem zgłoszony do Generalnej Dyrekcji. GDDKiA nie nakazała DSS rozwiązania ze mną umowy, więc zaakceptowała mają obecność tam i zaakceptowała moją pracę, na warunkach jakie miałem w tej umowie. A dziś mi mówią, że ja powinien znać umową między nimi a DSS, i powinienem swoją umowę inaczej sporządzić, powinienem ją zmienić. A nie mogłem jej znać, przecież to jest tajemnica handlowa - mówi reporterowi RMF FM Kubie Kałudze. Jak dodaje, usłyszał dziś, że urzędnicy owszem chcą mu pomóc, ale że jest to niewykonalne, i pieniędzy po prostu nie dostanie. DSS zalega panu Markowi prawie 2 miliony złotych za wykonaną pracę.

Z dużo większym zrozumieniem spotkał się w urzędzie skarbowym. Usłyszałem, że mogę złożyć wniosek o odroczenie lub rozłożenie na raty. Ta egzekucja, która miała dziś nastąpić, została odroczona w czasie, więc da mi to oddech, abym mógł pracować i dalej zajmować się tym, aby jakoś ratować firmę. Więc jestem zadowolony. Do ZUS-u jeszcze idę, mam nadzieje, że jakoś też uda się to załatwić - mówi Szymczak. W piątek miał zapłacić w urzędzie kwotę około 120 tysięcy złotych. Odpowiedni wniosek chce złożyć na początku przyszłego tygodnia. Jak dodaje, od urzędników w skarbówce otrzymał jedynie ustną obietnicę.

Nawet kilkaset oszukanych firm

Ale przy budowie autostrad - nie tylko A2 - oszukanych mogło zostać nawet kilkaset firm. Jak ustalił nasz dziennikarz, inwestorzy zalegają podwykonawcom prawie 250 milionów złotych. Problem na wszystkich 112 kontraktach drogowych dotyczy co najmniej 235 firm.

Sławomir Nowak w środę na popołudniowej konferencji prasowej zapewniał, że jest szansa, by pomóc podwykonawcom, choć - jak twierdził wówczas minister transportu - może to być długa i trudna droga. Proszę dać mi czas 48 godzin na domknięcie ustawy - zapowiadał minister. Dziś po południu mija termin...