Aparaty do pomiaru prędkości są solą w oku kierowców, a może raczej wandali. Czternaście nowych masztów nie stoi w Lublinie nawet od miesiąca, a już około 30 procent z nich zostało zdewastowanych. Miejscy urzędnicy rozpoczęli naprawę zniszczonych urządzeń.

REKLAMA

Najczęściej aparaty niszczone są "na graffiti", czyli przez zamalowywanie szybki. Zdarza się także wyrywanie drzwiczek i klap fotoradarów, które zazwyczaj powoduje też uszkodzenia we wnętrzu urządzenia. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Krzysztofa Kota:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Na lokalnych forach internetowych niszczyciele fotoradarów urastają do rangi bohaterów. Nie zmienia to jednak faktu, że kierowcy na widok słupów zwalniają. Efekt prewencyjny został więc osiągnięty.