Poseł Lech Kołakowski poinformował, że odszedł z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Będzie kontynuował prace w parlamencie jako poseł niezrzeszony.

REKLAMA

Swoje odejście z PiS Lech Kołakowski zapowiedział na antenie RMF FM 17 listopada. W Porannej rozmowie oświadczył: "Dziś odchodzę z PiS. Nie jesteśmy uciekinierami, jesteśmy bohaterami. To grupa kilku osób. Rozmawiamy o nazwie koła". Zapewniał wtedy prowadzącego audycję Roberta Mazurka, że "decyzje są już podjęte".

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Lech Kołakowski: Dziś odchodzę z PiS


Po tej zapowiedzi Lecha Kołakowskiego zawrzało od komentarzy, że prawdopodobnie PiS utraci sejmową większość.

Kołakowski ujawnił wtedy też na antenie RMF FM, że od maja zabiegał o spotkanie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, ale "do takiej rozmowy nie doszło".

Obaj politycy spotkali się 18 listopada. Ze spotkania z prezesem PiS Lech Kołakowski wyszedł wyraźnie poruszony - relacjonował wówczas reporter RMF FM Patryk Michalski. Dziennikarzom oświadczył, że jego członkostwo w Prawie i Sprawiedliwości jest "kwestią otwartą".

Lech Koakowski ostateczn decyzj ws. czonkostwa w PiS podejmie po kolejnym spotkaniu z Jarosawem Kaczyskim. Ju teraz mwi, e jest za cigoci kadencji parlamentu. Twierdzi, e nie czuje si zamany, nie usysza adnych grb, a spotkanie byo mie. @RMF24pl pic.twitter.com/3j1OaCupde

patrykmichalskiNovember 18, 2020

"Gazeta Wyborcza" podała wówczas, że posła przekonywano, iż może "głosować, jak chce", "mówić, co chce", byleby nie opuszczał Prawa i Sprawiedliwości.

Dziś Kołakowski przekazał, że złożył w gabinecie marszałek Sejmu Elżbiety Witek pismo. Poinformował w nim, że "z dniem 24 listopada 2020 roku zostaje posłem niezrzeszonym Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej".

"Będę posłem niezrzeszonym, będę pracował dla mieszkańców Polski, regionu, chcę pomagać ludziom płacącym podatki tak, aby czuli się w Polsce znacząco lepiej niż obecnie" - zadeklarował.

Zapytany, dlaczego opuścił klub PiS, Kołakowski odpowiedział, że zrobił to w związku z sytuacją dotyczącą tzw. "piątki dla zwierząt" oraz zapowiedziami kolejnych projektów poselskich w tej sprawie.

"Dotyczy to bezpośrednio mojej osoby, jak również kierownictwa ugrupowania, o której w tej chwili chciałbym nie mówić" - dodał poseł.

Nieoficjalnie wiadomo, że nie chodzi tylko o "piątkę dla zwierząt", ale również o odebranie posłowi władzy w regionie i wewnętrzny konflikt w strukturach. O sytuacji między nim a kierownictwem partii Lech Kołakowski nie chce mówić.

Sejmowa większość PiS-u niemal wisi na włosku

Po wyborach klub miał 235 szabel, niedawno do NBP-u odszedł Adam Lipiński, a na jego miejsce nie został zaprzysiężony następca. Po odejściu Lecha Kołakowskiego - chwilowo - partia rządząca będzie miała 233 głosy, a więc tylko 3 głosy przewagi.

Nasz dziennikarz Patryk Michalski relacjonuje z Sejmu, że wydaje się, iż bunt pozostałych krytyków "piątki dla zwierząt" został chwilowo uciszony - po ich przywróceniu do klubu. Od tego czasu o utworzeniu własnego koła przestał mówić były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski i jego stronnicy. Ale jak słyszymy w PiS-ie, sytuacja może się zmienić, jeśli Jarosław Kaczyński w przyszłości będzie ponownie forsował tę ustawę.