"Waldemar Kowalewski jest bezpieczny w bazie" - napisał w mediach społecznościowych podróżnik Łukasz Supergan. W piątek na stokach Broad Peaku zeszła lawina, która porwała polskiego alpinistę. Doznał on poważnych obrażeń, w tym złamania nogi. W poniedziałek planowana jest ewakuacja Kowalewskiego helikopterem do miasta Skard w Pakistanie.

REKLAMA

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątek rano, po zakończeniu dwudniowych intensywnych opadów śniegu. Lawina zeszła pomiędzy obozem drugim a trzecim, na wysokości 6600-6800 metrów. Początkowo zjawisko wyglądało na niegroźne, jednak szybko dostrzeżono w lawinisku sylwetki trzech osób.

Waldemar Kowalewski doznał poważnych obrażeń, w tym złamania nogi. Przez kilkadziesiąt godzin przebywał w namiocie powyżej obozu drugiego, na wysokości około 6500 m n.p.m., w towarzystwie dwóch osób.

Akcję ratunkową utrudniała pogoda - w wysokich partiach gór spadło dużo śniegu i wyjście podczas opadu stanowiło duże zagrożenie. Niestety, Waldek poszedł do wysokiego obozu podczas śnieżycy, kiedy prognozy jasno nakazywały zejście. Schodził w terenie bardzo narażonym na lawiny. Ten czynnik spowodował wypadek, a dziś uniemożliwił dotarcie do niego. Czekamy na informację od agencji, a jeśli nic się nie zmieni - będziemy działać samodzielnie - relacjonował Łukasz Supergan.

Akcja ratunkowa zakończona. Waldemar Kowalewski bezpieczny

Według najnowszych informacji akcja ratunkowa została zakończona. Po Waldemara Kowalewskiego udało się trzech nepalskich ratowników, którzy pracują pod K2 jako przewodnicy. Zgodzili się wyjść po alpinistę na wysokość 6500 m.

Jest bezpieczny w bazie, są z nim trzej nepalscy ratownicy Min Temba, Dawa Sange, Pasang Tengui oraz Jarek. Na jutro planowana jest ewakuacja Waldka helikopterem do Skardu. Podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w akcję! - donosi Supergan.

Waldemar Kowalewski - kim jest?

Waldemar Kowalewski zdobył 12 z 14 ośmiotysięczników i chce zostać czwartym Polakiem z Koroną Himalajów i Karakorum. Ma 50 lat, pochodzi ze Szczecina, chociaż - jak mówi - od trzech i pół roku praktycznie cały czas jest na kolejnych wyprawach i tylko raz w tym okresie był w Polsce.

Jak mówił w wywiadzie dla Sportowych FaktówWP, góry tak go pochłonęły, że żona po 25 latach wspólnego życia złożyła pozew o rozwód. Od trzech i pół roku walczymy w sądzie. Walka jest brutalna, a ja nie mogę dysponować udziałami w spółce cywilnej. Nie mogę nawet sprzedać swojego samochodu. Uciekłem z Polski. Zaplanowałem jednak, że w marcu 2026 roku wrócę do Polski i zacznę nowe życie.

Poznali się jako bardzo młodzi ludzie i to właśnie żona pomogła mu wyjść z uzależnienia od narkotyków. Dziś ma jeden cel: Chcę dokończyć mój projekt i być czwartym Polakiem, który zdobył 14 ośmiotysięczników. Przede mną dokonali tego tylko Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki i Piotr Pustelnik. To moi mistrzowie.

Później - jak powiedział - chce cieszyć się rodziną i rozpocząć nowe życie. W Polsce mam przecież czwórkę dzieci i wnuczkę. Nie wiem, czy będę wracał w wysokie góry. Zdobyłem już naprawdę mnóstwo.