Jacek Kurski znów złamał przepisy drogowe. Tym razem europoseł PiS pędził za szybko drogą przez powiat człuchowski w województwie pomorskim - dowiedział się reporter RMF FM Wojciech Jankowski. Do zdarzenia doszło w listopadzie, ale dopiero teraz rozszyfrowano twarz kierowcy z zapisu z fotoradarów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jacek Kurski przyznaje, że rzeczywiście został złapany w Człuchowie. Zapewnia jednak, że mandat zapłacił. Jako dowód przesłał nam kopię dokumentu. Jednocześnie jednak przyznał, że tak często zdarza mu się przekraczać prędkość, że nie jest pewien, czy to akurat mandat za to właśnie wykroczenie. Nie wiem, jakiej wysokości. Nie wiem gdzie, w Człuchowie czy w Chojnicach; gdzieś na trasie do Brukseli - przyznał w rozmowie z dziennikarką RMF FM Jacek Kurski.
Przypomnijmy, w październiku ubiegłego roku Jacek Kurski tak bardzo spieszył się na otwarcie swojego biura poselskiego w Olsztynie, że złamał przepisy. Jechał za szybko, potem zaparkował w niedozwolonym miejscu i nie zapłacił za parkowanie. Europoseł tłumaczył, że pędził, bo nie mógł spóźnić się do biura.
Mandatu nie dostał, ponieważ chroni go immunitet. Policjanci mogli go tylko pouczyć.
Niecały rok wcześniej Kurski został zatrzymany przez warmińsko-mazurską policję za podłączenie się do policyjnego konwoju. Wtedy również nie dostał mandatu, dostał za to od nas znaczek ze świętą krową i napisem "Uwaga! Polityk za kierownicą".
Pędząc na światłach awaryjnych krajową "siódemką", dosłownie przykleił się do tyłu radiowozu. Policjanci pomyśleli, że to próba odbicia bandyty i wezwali posiłki. Dopiero blokada koło Ostródy zatrzymała szarżującego posła. Jacek Kurski spieszył się wówczas na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim.