Według doniesień prasy najbogatszy Polak, rzekomo przebywający za granicą i dlatego odkładający przesłuchanie przed komisją śledczą, tydzień temu był na premierze teatralnej w Poznaniu. Są na to świadkowie.

REKLAMA

Konfrontacja Kulczyka ze Zbigniewem Siemiątkowskim i Andrzejem Barcikowskim była planowana na wczoraj. Ale tylko planowana. Pełnomocnik biznesmena zaproponował nowy termin, na który komisja przystała – 15. lutego.

Niewykluczone, że po tych nowych informacjach śledczy podejmą wobec świadka jakieś restrykcyjne kroki. Najpierw jednak komisja chce potwierdzić prasowe rewelacje: Jeżeli to prawda, to się w głowie nie mieści; Prokuratura na zlecenie komisji dokona właściwych ustaleń weryfikacji.

Potem będziemy wyciągać wnioski – mówi Konstanty Miodowicz. Na pewno śledczy nie przejdą nad tą sprawą do porządku dziennego – obiecuje Zbigniew Wassermann: Na najbogatszego człowieka w Polsce nałoży się kwotę, która dla najbiedniejszych ludzi może być kwotą miesięcznego utrzymania. To też będzie taki wystarczający sygnał, że on się zachowuje nielojalnie w stosunku do swojego państwa i nie wywiązuje się z obowiązków złożenia zeznań.

Sprawa może się więc zakończyć grzywną za unikanie stawienia się przed komisję, choć kara finansowa w przypadku takiego świadka jest jedynie symboliczna. Ale są też inne formy przymusu. Komisja może zwrócić się do sądu z prośbą o doprowadzenie świadka. To niekoniecznie może okazać się jednak skuteczne, bo najpierw trzeba go namierzyć. Tak czy inaczej to nie pierwszy raz, kiedy Kulczykowi z komisją nie po drodze...