Ksiądz Mirosław Drozdek zapowiada wniesienie do sądu pozwu przeciw „Tygodnikowi Podhalańskiemu”. Gazeta napisała, że kustosz Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej w Zakopanem na Krzeptówkach był tajnym współpracownikiem SB o ps. „Ewa”.

REKLAMA

Nigdy nie podpisywałem lojalki wobec władz komunistycznych - mówił RMF ks. Mirosław Drozdek. Potwierdza jedynie, że z powodu swojej funkcji musiał występować o paszport. Według niego, wówczas pytano go o coś, a on odpowiadał. Drozdek tłumaczył, że trudno, by ukrywał to, iż był u niego Lech Wałęsa skoro SB i tak przez cały czas go śledziło.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Teraz ksiądz zapowiada skierowanie sprawy do sądu. Będę bronił swoich praw w sądzie. Zostałem zniesławiony. W związku z tym na drodze sądowej będę dochodził swoich praw, które zostały naruszone przez „Tygodnik Podhalański” - powiedział ks. Drozdek.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, represjonowany przez SB kapelan nowohuckiej "Solidarności", w rozmowie z RMF mówi, że spotkał się informacjami o agencie o pseudonimie "Ewa", ale nie wie, kto nim był:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

To jest szok dla nas wszystkich. Jest to szczególne miejsce, tu każdego roku przyjeżdżają niemal miliony pielgrzymów. Z tego powodu postanowiliśmy publicznie postawić pytanie, czy to jest agent czy ofiara SB - mówi RMF Jerzy Jurecki, dziennikarz „Tygodnika Podhalańskiego”. Dodaje jednak, że nie udało mu się dotrzeć do dokumentów potwierdzających świadomą współpracę księdza z SB.

W ciągu czterech lat współpracy "Ewa" przekazała 28 meldunków Służbie Bezpieczeństwa. Ksiądz miał m.in. przekazywać informacje dotyczące Lecha Wałęsy czy ks. Stanisława Dziwisza.

Prowadzącym agenta miał być Andrzej Szczepański – „nieciekawa postać”, jak mówi Jerzy Jurecki. - Dziś jest emerytem, siedzi sobie w domu, mieszka w bloku policyjnym - mówi autor artykułu. Wedle jego wiedzy, na początku lat dziewięćdziesiątych byłego agenta odwiedzali dawni pracownicy Służby Bezpieczeństwa. - Potem jego aktywność chyba się w ogóle skończyła - mówi Jurecki.

Całej sprawy nie chce komentować krakowska kuria. Jej zdaniem, takimi problemami zajmie się komisja Pamięć i Troska.