Nawet kilkaset tysięcy złotych mogą wynieść straty spółek PKP po dzisiejszym półtoragodzinnym blokowaniu torów przez związkowców w Warszawie. Firma będzie od nich żądać odszkodowania, złoży też doniesienie do prokuratury. Kolejarze walczyli o utrzymanie ich prawa do emerytur pomostowych.

REKLAMA

Przedstawiciele centrali PKP nie chcieli konfrontacji z kolejarzami i dlatego nie usunęli protestujących siłą. Jednak od początku – jak twierdzą – informowali związkowców o tym, że protest będzie nielegalny, w związku z czym protestujący będą musieli ponieść koszty opóźnienia pociągów. Straty są spore, bo spora jest grupa ludzi, którzy zrezygnowali z podróży, słysząc o planowanym proteście.

Wystąpią o odszkodowanie?

Ci, którzy spóźniali się dzisiaj, mogą wystąpić o odszkodowanie do przewoźników, a ci zwrócą się do zarządcy torów, czyli PKP. A co dalej? Zarządca infrastruktury występuje do tych organizacji, które organizowały protest o odszkodowania. Ale jest to odszkodowanie na drodze cywilnej, (…) więc jest to procedura długotrwała - mówi naszemu reporterowi Michał Wrzosek z PKP:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Najdalej jutro Polskie Linie Kolejowe złożą doniesienie do prokuratury na protest związkowców. Tak samo zrobiono we wszystkich innych miastach, gdzie związkowcy blokowali tory.

Totalny paraliż

Z powodu strajku kolejarskich związków zawodowych przez półtorej godziny nie kursowały pociągi między dworcami Warszawa Zachodnia i Wschodnia. 15 składów opóźnionych zostało w sumie o 467 minut. Które pociągi były najbardziej opóźnione, sprawdzał reporter RMF FM Mateusz Wróbel:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Demonstranci sparaliżowali ruch pociągów, blokując wszystkie tory dworca Warszawa Zachodnia w kierunku Warszawy Centralnej. Z peronów obserwowało ich kilkunastu policjantów, pozostali pilnowali sytuacji na torach. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy i dwie armatki wodne czekały natomiast na rozwój wydarzeń obok Dworca Zachodniego.

Utrudnienia potrwają w stolicy do wieczora. Na peronach wciąż można spotkać zdezorientowanych podróżnych, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Paweł Świąder. Jak sobie radzą?

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jak ustalił reporter RMF FM, zmiana planów kolejarzy nie miała wpływu na organizację ruchu w czasie protestu. Pociągi zaczynały i kończyły jazdę na dworcach Wschodnim i Zachodnim. Jednak przejeżdżające przez stolicę składy utknęły na stacjach na co najmniej półtorej godziny. Kolej od wczesnych godzin rannych przygotowywała pasażerów na opóźnienia. O zmianach w kursowaniu pociągów będą wygłaszane komunikaty megafonowe - taką informację słyszeli od rana podróżni na stołecznym Dworcu Centralnym:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

PKP nie uruchomiła zastępczej komunikacji pomiędzy dworcami.

Podróżni rozumieli strajkujących

Podróżni w większości przyjmowali dziś informację o planowanym strajku i możliwych utrudnieniach ze spokojem. Jeżeli jest słuszny, to czemu nie, jak najbardziej - mówili reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jak jednak przekonał się nasz reporter, nie wszystkich wiadomość o strajku ucieszyła:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Kolejarze protestowali przeciwko rządowemu projektowi ustawy o emeryturach pomostowych, który zmniejsza liczbę uprawnionych do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę z około miliona osób do niecałych 250 tysięcy. Prawo to stracić ma większość nauczycieli, część kolejarzy, dziennikarze.

Według projektu, "pomostówki" będą przysługiwać jedynie osobom urodzonym po 1 stycznia 1948 roku, które do 1 stycznia 1999 roku przepracowały co najmniej 15 lat w szczególnych warunkach albo wykonywały przez ten czas pracę o szczególnym charakterze. Aby przejść na emeryturę pomostową (poza nielicznymi wyjątkami) kobieta musi mieć 55 lat, a mężczyzna 60 lat.